Inni – 2 – Bliźniaki
Z całych
sił starała się wyglądać odważnie i dumnie. Była człowiekiem i nie gardziła
sobą. Znała Prawo od podszewki i nosiła biel Naturii. Ludzie byli czarną plamą
świata, ale ona była wyjątkowa. Naturii podarowała jej swoją biel chociaż
należała do ludzi. I chciała, żeby każdy Inny obecny w szerokiej i wysokiej
hali to sobie uświadomił.
Nagle
zrozumiała, że być może handlarz przygotował dla niej taki, a nie inny strój,
ponieważ sądził podobnie. Rzadka biel jej włosów i cery oraz naznaczające ją
blizny przywodziły na myśl Stworzycielkę.
Zacisnęła
usta w wąską linijkę i mrużąc jasne oczy leniwie lustrowała każdego z obecnych
na hali. Szczególną uwagę zwróciła na Innych z gatunku Wron – głównie kilka
kobiet rozpierzchniętych po sali. Łatwo było je rozpoznać po ich prawdziwych,
czarnych piórach wyrastających z pomiędzy ciemnych włosów na głowie i mocno
haczykowatych nosach. Garstka mężczyzn Wron też jej pasowała, być może nawet
bardziej niż kobiet Wron? Nie była pewna, kto zrobiłby lepszy użytek z jej
umiejętności.
Jednak ku
swojemu niezadowoleniu biel przykuła uwagę niewielu osób. Zrobiło jej się
zimno. Nie mogła dopuścić by kupił ją ktoś nie należący do wron!
Uspokoiła
się nieco, gdy handlarz rozpoczął licytację od wstępnej mowy. Gestem ręki
wskazał ją jako obecny towar, a szeroki, zachęcający uśmiech przekonywał, że
jest wyśmienitym nabytkiem. Zdusiła w sobie śliskie obrzydzenie na ten widok,
aby jej obojętna maska pozostała nienaruszona.
– Drodzy Państwo! Przed wami jeden z wyjątkowych i
rzadkich towarów! Kobieta-niewolnica w wieku dwudziestu sześciu lat, pomimo
widocznych ran, które niewątpliwie naznaczą jej ciało paskudnymi bliznami, jest
okazem zdrowia i silnego ducha! Odważna, lecz posłuszna i pokorna dzięki
tresurze. Biel, którą się odznacza przywodzi na myśl pierwotną czystość i
szczerość, którą nosiła jako pierwsza sama Matka-Naturii! – słuchała trzy po
trzy zachwaleń handlarza, jak przypuszczała, porównujące ją do Matki, a z blizn
robiąc atut osoby, która tym razem z pewnością pozostanie lojalna wobec swego
pana. To najwyraźniej nie przekonało wszystkich, a wręcz ich rozjuszyło.
Inni,
którzy posiadali ostre pazury, zawarczeli groźnie na przyrównanie brudnego
człowieka do tak czystej istoty jaką jest ich Stworzycielka. Reszta jednak, ku
jej radości z grupy latających, wbiło w nią uważny wzrok, wyraźnie oceniająco i
z rosnącym zainteresowaniem.
– Co więcej…! Niewolnica ta posiada zdecydowanie
interesującą umiejętność... – chudy, wysoki handlarz ubrany w kolorach i
wytworne elementy stroju niczym pisanka, zrobił kilkusekundową pauzę dla
dotarcia tych słów do zgromadzonych – Jak Państwo dobrze wiedzą, mało który
człowiek zna się obecnie tak doskonale na Prawie, które ustanowiła sama
Naturii, by mogło stać się to pożyteczne dla Państwa. Jest to wybitna i pilnie
strzeżona wiedza, dostępna wyłącznie dla tak znamienitych istot jak Państwo. –
pauza na głęboki oddech i sprawdzenie, czy to wielkie, acz trafne lizusostwo
przeszło. Mało który Inny obecnie był skory do nauki, a Prawo w większości
zapisane zostało w ludzkim piśmie. Wśród tłumu dobiegło wyczekiwane, zaskoczone
poruszenie – Niewolnica ta posiada tę wiedzę w małym palcu! – zagrzmiał nagle
handlarz, a ona niemal podskoczyła zaskoczona, orientując się, jakiego
fatalnego eufemizmu użył. Z pewnością znajdzie się Inny, który będzie chciał
jej ten palec odgryźć.
Z ust
wyrwało się jej ciche jęknięcie, gdy dostrzegła, że teraz przyglądali jej się
wszyscy Inni, nie tylko z Wroniego Dworu. Z trudem przełknęła ślinę, a mięśnie
spięły się z nerwów.
– Oficjalnie otwieram aukcję. Cena początkowa: siedem
tysięcy Srebrnych Lari!
Zaschło
jej w gardle. Nie była aż tak wyjątkowa.
*
Wśród
Zmiennokształtnych ze wszystkich Dworów nastało podniecone poruszenie. Wrony
obok nich dyskutowały żywo, czy opłaca się wydawać aż siedemdziesiąt Bursztynowych
Lari, ich najcenniejszej waluty dla niewolnika niewiadomego pochodzenia. Jednak
były zgodne, że faktycznie przywodziła na myśl ich ukochaną Matkę.
Hannar
była z kolei zła, że cena jest tak wysoka. Wręcz zawyżona. Chciała tę
niewolnicę. Ją i całą resztę, ale nie mogła pozwolić na to by roztrwonić
dzisiejsze pieniądze tylko na jedną. Szepcący jej z napięciem do ucha Handir
podzielał jej zdanie. Z kolei Marsyl nie wykazywał najmniejszego
zainteresowania licytacją, a potrzebowała głównie jego opinii w sprawie zakupu.
Szturchnęła
go lekko w bok, na co chłodne, złote oczy spojrzały na nią z oskarżeniem, lecz
przybliżył się do niej posłusznie.
– Co sądzisz? – spytała ledwo słyszalnym szeptem.
Zmienni mieli doskonały słuch, a ona chciała żeby każda rozmowa z Marsylem o
niewolnikach pozostała poza ich natrętnym zainteresowaniem i zasięgiem. Cóż, z
jego strony było to banalne.
Nie wiem. Nie ma żadnych dowodów. Dźwięk
jego jedwabistego głosu w swojej głowie sprawił, iż wzdrygnęła się jak zawsze.
Łącząca ich więź, która pozwalała na taką bliskość, wciąż wzbudzała w niej
niepokój. Nadal tylko ona nie potrafiła mu odpowiedzieć w ten sam sposób.
Ale jeśli to kłamstwo, cena nie byłaby tak
zawyżona. Ten handlarz wie, że z przyjemnością zedrą z niego skórę, gdyby był
choć cień podejrzenia, iż jest inaczej. Przypomniał.
– Jest droga. – odparła, gdy rozmówca w jej głowie
ucichł. Był to właściwie podstawowy argument za tym, by nie brać udziału w tej
licytacji.
Każdy Inny to wie, ale nie powstrzyma to
niektórych przed pragnieniem zdobycia wiedzy tej kobiety. Pogardliwe
stwierdzenie, jednak zawierające w sobie wyłącznie bolesną prawdę. Wrony obok
nich właśnie podbiły cenę wywoławczą i odmierzały Bursztyny ze swojej sakwy.
Hannar
spojrzała Marsylowi w oczy, szukając w nich pocieszenia. Przyglądał się jej z
chłodnym spokojem.
– Będzie dla nas cenna? – spytała, dobrze wiedząc,
że właściwie zinterpretuje jej pytanie. Zawsze wiedział, o co Hannar go pyta,
nawet jeżeli akurat ta sprawa była oczywista.
Tak.
Czarnowłosa
westchnęła, przyjmując wybór Marsyla i odchyliła się tym razem do brata, aby i
jego zdanie poznać.
– Handir? – Bliźniak przysunął się do niej jak tylko
pozwalało im niewygodne krzesła z hali. Przez chwilę milczał, zerkając ponuro na
dziwną niewolnicę na scenie.
– Ona.
Kiwnęła
delikatnie głową na znak, że rozumie. Znalazła się w mniejszości, ale zważywszy
iż nawet Marsyl zdecydował się wydać tyle pieniędzy, musiało im się to opłacić.
Jeśli dziewczyna okaże się bezużyteczna… Sama bez litości zedrze z niej skórę,
a potem poda ją Henni na kolację. Oby była warta swej ceny.
*
Nie
wierzyła własnym oczom, gdy widziała coraz więcej unoszonych w górę rąk
Zmiennokształtnych. Sumowali ostrożnie, nie zawyżając niepotrzebnie ceny, acz i
tak wyglądało to dość brutalnie. Niektórzy przestali nad sobą panować i dokonywali
połowicznej przemiany od której jej żołądek skręcał się z obrzydzenia.
Powarkiwaniom, sykom i prychaniu nie było końca. Każdy chciał Ją.
Z trudem
przełknęła ślinę i tylko całą silną wolą jaką posiadała, nie skuliła się ze
strachu. Jej los zależał teraz od tego, kto postanowi dać o cennego bursztyna
więcej. Błagała Stworzycielkę aby ją oszczędziła, żeby wybrał ją któryś z
ptasich Dworów. Jeśli nie…
– Osiem tysięcy! – warknął jeden z wilków. I tak
runęła cała lawina. Zatrzęsła się gwałtownie z ogarniającego jej ciało lodu,
nie potrafiła już grać odważnej. Nie, kiedy włączył się wilk, a po nim
następni. Była p r z e r a ż o n a.
Wilki, Lisy, a nawet Niedźwiedzi Dwór… To był koszmar, a minęło może pięć
minuty, kiedy otwarto licytację.
– Osiem tysięcy czterysta! – zaskrzeczała uparta
wrona z pomiędzy swoich dwóch towarzyszek, ciskając czarnym, wyzywającym
wzrokiem dookoła w każdego, kto śmiałby jeszcze bardziej podnieść cenę. Jej
twarz niemal w połowie przeobraziła się we wronią.
Patrzyła
na nią z nadzieją, była niemal gotów błagać ją by nie odpuszczała, że
zrobi w s z y s t k o, byle tylko jej
dwór ją kupił.
Przez
chwile nie pragnęła niczego tak bardzo, jak tego by ją w końcu kupiono. Nie
mogła znieść tego okrutnego, zimnego targowania się o nią. O żywą istotę jak
oni… Ale w ich oczach była wyłącznie niewolnicą. Zdusiła w gardle szloch,
zaciskając boleśnie zęby. Wszystko, tylko nie łzy.
Handlarzowi
błyszczały oczy. Żywo komentował każdą podbijaną cenę, szczerząc pożółkłe zęby
w upiornym, wyrachowanym uśmiechu. Prawie widziała tę ciasno oplatającą go
aurę, od której wrzeszczało podekscytowane: „Bogactwo!”
Pokręciła
delikatnie głową, biorąc głęboki wdech by się uspokoić, jednocześnie słuchając
tłumu poniżej sceny.
– Osiem tysięcy siedemset! – zabrzmiał ostry,
władczy ton, po którym wydało się jej że z wielkiej hali coś wyssało całe
powietrze. Zmienni umilkli i z cichym szelestem swych bogato zdobionych,
wytwornych szat, powoli odwracali się ku osobie, która po raz pierwszy się
odezwała.
Zmrużyła
wilgotne oczy, wodząc nimi po zgromadzonych i idąc ich śladem ku lodowato
zimnemu głosowi z przed chwili. Wszystko zatrzymało się na grupce zajmującej
trzy krzesła z samego krańca sali. Musiała maksymalnie wysilić wzrok żeby ich
dojrzeć. Gdy się jej udało, z niej samej uszło nieco powietrze.
Dwóch
pięknych, dziko wyglądających mężczyzn, a po środku ciemnowłosa kobieta
zadzierająca hardo głowę. To ona włączyła się do licytacji, ale nie to ani nawet
ton jej głosu czy surowa, wręcz despotyczna twarz i aura ją wystraszyła, a brak
jakichkolwiek widocznych cech Zmiennych. NIE WIEDZIAŁA, kim była. I to ją najbardziej
przerażało.
Teraz,
gdy cena wynosiła prawie dziewięć tysięcy i wszyscy zamilkli, jakby bali się
tej kobiety…
– Jak śmiesz?! – wybuchnęła wściekłe ta sama
kobieta-wrona z przed chwili. Wstała gwałtownie z krzesła, niemal przewracając
go do tyłu i koncentrując ponownie wzrok wszystkich bliżej sceny.
Wymierzyła
w przeciwniczkę długim, bladym palcem zakończonym ostrym jak brzytwa wronim
szponem.
– Osiem tysięcy dziewięćset! – huknęła i
wyszczerzyła ostre zęby z pomiędzy dzioba. Wzdrygnęła się z obrzydzenia na ten
widok. Próbowała nie zauważać jak cienkie i długie były te „ząbki”, wręcz
niemożliwe by pomieściły się w zwykłym dziobie, a jednak w jakiś nienaturalny
sposób... Tam były i nie wyglądało by przeszkadzało to samej Wronie. Przełknęła
z trudem ślinę. Gardło wyschło jej na wiór.
Lepsza
wściekła wrona niż… Wróciła wzrokiem do kobiety z tyłu, ale wciąż nie potrafiła
rozpoznać, jaki dwór reprezentowała.
– Jak śmiem? – parsknęła ponuro kobieta, unosząc
kpiąco brwi w górę. Machnęła ręką na wronę, odchylając się do tyłu w
zrelaksowanej pozie i uśmiechając się zimno. – Dziewięć tysięcy.
Wrona
wyglądała jakby się zapowietrzyła, nie tylko na znieważający ją gest. Jej
towarzyszki klepnęły ją w ręce, co sprawiło że usiadła, wbijając mściwy wzrok w
podłogę. Przegrała.
– Dziewięć tysięcy! Czy ktoś chciałby dać więcej? –
spytał handlarz z dziwnym, niewyraźnym uśmiechem. Wcześniej wręcz pławił się w
zadowoleniu z każdą ceną, a teraz wyglądał jakby coś stanęło mu w gardle i nie
mógł odkrztusić.
Wzięła
drżący oddech, wracając do kobiety i tym razem przyjrzała się uważniej jej
towarzyszom. Mężczyzna z lewej miał równie ciemne włosy, przykrywające mu
kawałek prawej strony nieprzeniknionej twarzy. Czarny mundur z błyszczącymi zdobieniami
wyglądał jak jego druga skóra.
Nie
wątpiła, iż był kimś, kto dbał o bezpieczeństwo. Z kolei drugi mężczyzna… Był
idealną, męską kopią licytującej kobiety.
Bliźniaki.
Wpatrywał się w nią ze zmarszczonymi brwiami, zaciskając mocno usta.
– W takim razie ogłaszam koniec licytacji! Po odbiór
towaru proszę się zgłosić przy wyjściu.
Handlarz odkrząknął cicho, co prawdopodobnie tylko
ona dosłyszała.
Odwróciła
głowę do niego tak szybko, że rozbolała ją szyja. Zerknął na nią kątem oka,
jakby czując na niej swój wzrok. Szok. Wydawało jej się… Wydawało jej się, że w
jego malowało się współczucie. Próbowała nabrać powietrza, lecz trwała tak w
bezruchu, wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczami, gdy cofał się w
stronę kurtyny, a ją pochwycił pomocnik i zwlókł ze sceny w stronę bocznego
wyjścia dla towarów.
swietnie idzie i buduje sie napiecie. te wrony to ptaki czy jakas alegoria czegos
OdpowiedzUsuńa i jak zawsze widze ze zostawisz nas z zagadka na koniec ze chce sie czekac na reszte. zycze wesolych swiat i pozdrawiam
a i nie wiem czy tylko u mnie jest taki blad albo jakis lag ale na twoim profilu na koncie gogle do postu z innych rozdzialu drugiego zamiast ilustraci z wrona wyskakuje zdjecie z atmosphere. sprawdz czy to jakas pomylka czy to zamiezone bylo
UsuńU mnie też tak jest, nie wiem czemu, raczej nie będę tego zmieniać - na blogu pokazuje tak, jak powinno być, so. Dziękuję za komentarz i również życzę pogodnych Świąt ;)
UsuńW tym rozdziale liczyłam na coś więcej z akcji ale końcuwka nadrobiła oczekiwania ^.^ nie wiem jak innym ale mi wyobraźnia działa przy tej seri :3 życze wesołych świąt :>
OdpowiedzUsuńZacznę od pytania, czemu służą wyróżnione zdania w tekście? Nie bardzo łapię, o co chodzi z nimi. Zwrócę Ci uwagę, że za dużo razy pojawia się słowo "jej", wyszukiwanie CTRL F znalazło aż 33 użycia tego słowa. Co więcej, pojawiają się one w niewielkich odstępach, ale wiem, że podczas pisania nie zwraca się na to uwagi, a czasem nie da się inaczej. Czyta się to całkiem miło, ale ze skupieniem, by nic nie przeoczyć, jest ogrom informacji albo to trik, by trzymać czytelnika w pełnej koncentracji. Mnie w każdym razie trzyma xD Ostatni akapit jest nieco niejasny, mniejsza o to, że chodzi zapewne o panikę bohaterki, ale mówię o budowie zdań: "Ciało miała jak sparaliżowane, gdy siłą wleczoną ja ku drzwiom", tutaj chyba jakaś literówka się znalazła. Zaś drugie zdanie: "W jej głowie była tylko jedna myśl – Nie wiedziała, kto ją kupił.
OdpowiedzUsuń" Można zapisać w stylu: " Myślała tylko o tym, do kogo teraz miała należeć". :) Za poprawki i upierdliwość wybacz mi :c. A teraz powiem, że sama scenka jest opisana dość obrazowo, chociaż czasami wyobraźnia musi dodać coś od siebie, ale od tego ją mam :D No i... Czekam na więcej, bo mnie trzymasz przy tej serii :D Spokojnych świąt i czego sobie życzysz :3
...Właśnie dostałam autorskiego bólu nie powiem czego :< I to takiego mocnego.
Usuń1. " [Nie wiem. Nie ma żadnych dowodów. ] (-Powiedział Marsyl) Dźwięk jego jedwabistego głosu w swojej GŁOWIE..." 2. "[Ale jeśli to kłamstwo, cena nie byłaby tak zawyżona.] PRZYPOMNIAŁ. (-Marsyl). 3. "[Tak.] (-Powiedział Marsyl) Czarnowłosa westchnęła, przyjmując wybór Marsyla i odchyliła się tym razem do brata..."
Za Marsyla powiem, że to iż Hannar nim pomiata nie znaczy że można tak po prostu pomijać jego umiejętności porozumiewania się z nią w myślach (za pomocą więzi), co zresztą jest napisane - Hannar o tym mówi oraz o fakcie, że ona tego jeszcze nie potrafi. Specjalnie dałam to kursywą i jeszcze pogrubiłam przy publikacji, żeby było wiadomo, że to Marsyl się wypowiada.
No ja nie szukałam zamiany tego, nie wiem czy będę to betować żeby to jakoś zamienić. Raczej nie. Piszę to dla przyjemności i po to też wstawiam. Ostatecznie nikomu to oka nie wypali, to tylko opowiadanie, nie real książka za którą dostanę pieniądze. A jakichś mega kardynalnych błędów nie popełniłam (raczej). I wybacz, jeżeli brzmię ostro i się czepiam, kiepski czas dla mnie. Rozumiem wskazanie tego jako błąd, ale nie rozumiem dlaczego nie rozumiecie tego podobnych kwestii i szukacie dziury w całym, nie pierwszy raz przy tym opowiadaniu. Dla mnie to równa się czytaniem bez zrozumienia, co już trochę boli mnie jako autora. Nie wiem. Trochę cierpliwości? Dojdę do odpowiedniego rozdziału to wszystko się wyjaśni. Piszę z dwóch perspektyw - białowłosej i Hannar. Nie zamierzam na razie ujawniać, kim jest nasza białowłosa niewolnica, więc po prostu to "jej" jest i tyle. Jeżeli bardzo wam przeszkadza - wezmę to pod uwagę i z betuję całkiem rozdział, ale liczmy się z tym, że wtedy wprowadzę również zmianę w treści rozdziału, bo nie sądzę żeby dało się dokonać takich zmian i zostawić to tak jak było. To równa się z kolei temu, że następny rozdział dodam nie wiadomo kiedy, skoro spędzę sporo czasu przy przekształcaniu tego, co mi pasowało, a więc powrót do starych nawyków, gdzie rozdział będzie raz na dwa miesiące.
Nie mniej, miło by było gdybyście chociaż próbowali wczuć się w moje zamierzenia za pomocą bohaterki, a nie wytykali,, że nie rozumiecie o co chodzi i że może ja też sama nie rozumiem, co chciałam wam przekazać, bo tak to odebrałam. A przecież jest tam wszystko czarno na białym. Jeżeli źle to opisałam, nie przeczę - moja wina. Ale uważam że można się w miarę domyślić o co chodzi.
Literówki of course poprawię, słuszna uwaga, dziękuję. Nie zauważyłam wcześniej tego, więc jestem wdzięczna, strasznie brzydko to wygląda. Ogólnie, dobrze mi się piszę tą historię więc mniej zwracam uwagi na to, czy czegoś nie zjadam. Przekształcenie jest sensowne, nie mniej - chwilowo odrzucam. Zobaczę jak podliczę ile jest słów "był, była". Potem dokonam harakiri chyba.
Tak, będę wrednie uszczypliwa, ale od tego ją macie. Nie jestem Tolkienem (bogate opisy jednego elementu na cztery strony), sorry not sorry. Wtedy ten rozdział musiałby zostać podzielony na dwie części, a za tym idzie to, że nie chce się czytać tyle, a mi tym bardziej tyle się przy nim bawić przy publikacji nie chce, bo blogger ma odchyły od normy czasem.
Trochę po czasie ale wzajemnie - dobrze spędzonych, pozostałych nam dni wolnych.
PS. Komentarz ten dedykuję wszystkim. Wybacz, że wylałam cały ten "żal" akurat przy twoim, ale dostaję frustracji.
Ej! Nie łam się! ;) Jak coś, to tylko sugeruję, gdzie można poprawiać. Oczywiście ostateczna decyzja jest autorki, ale piszę to ta na wypadek, gdybyś chciała coś poprawiać. Co do czytania ze zrozumieniem, staram się czytać, a na resztę czekam jak zwykle z niecierpliwością. Niemniej, momentami zdarza się jakiś brak w przekazie, chociaż może to i moja wina, że moja chaotyczność mi pozwala przeoczyć pewne ważne fakty :( Uważam, że opisy bogate nie są złe, aczkolwiek najbezpieczniej jest pisać obrazowe i niedługie, na tyle, by wyobraźnia dopracowała resztę i piszę to jako autor :D Co do całości- pisz jak najbardziej. Zresztą, nawet, gdybyś chciała kiedyś to wydać w formie ebooka lub papierowej książki, od poprawek będą specjalne osoby ;) Obecnie najlepiej skup się na fabule i reszcie. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie z powodu tego wywodu :c
UsuńMnie tam się podoba (☆^ー^☆) nie widzę żadnych komplikacji, czyta się miło, a że może po drodze pojawi sie literówka czy brak przecinka, to nie problem. Czekam na coś nowego, może trzeci rozdział? Od początku przykuło to moją uwagę i liczę, że niezrażona jakimiś niemiłymi uwagami będziesz kontynuować :)
OdpowiedzUsuńRozdział który trzyma w napięciu i nie pozwala ani na chwilę się znudzić. Tego oczekuje się od pisarzy, którzy piszą podobne gatunkowo historie, mam nadzieję, że pomiędzy emocjonującymi, niepokojącymi i wzbudzającymi wiele skrajnych emocji rozdziałów, znajdą się chwile wytchnienia, gdzie będzie można jeszcze lepiej poznać postać i jej położenie. Bardzo fajny pomysł na wrzucanie obrazków pod rozdziałem. Sugerowałabym jeszcze rozbudowanie tagów. Tagi robią robotę. Nie tylko dla Ciebie jako blogera i odwiedzających bloga, ale też pozwalają trafić innym na Twoje opowiadania, można w każdej chwili dodać chyba tagi, które będą kluczowe w poszukiwaniach opowiadań w tym gatunku (a przynajmniej kiedyś na blogu jak prowadziłam to mogłam edytować tagi). Do przeczytania!
OdpowiedzUsuńEtykiety działają tylko w obrębie wyszukiwarki na blogu, bodaj.
Usuń