Senpai, dame! – 3 – Okropnie niepewny
* Tak ogólnie, bo już trochę mi się pozapominało, ale w połączeniu "Hideyuki" to coś w stylu "ukryta odwaga", but not sure, randomowe znaczenia z neta (proszę nie bić :c)
** Jest kilka występujących w Internecie znaczeń tego imienia; między
innymi cnota, prostokąt i drzewo (XD) Przepraszam, ale traktujcie to z przymrużeniem
oka, wiem, że jestem mało zabawna, a więc i Miyagi będzie na tym tracił :v
*** Jest
coś takiego jak kolor, dzień, planeta i kamień odpowiadający danemu imieniu na
świecie. Dla „Shiganori” kamieniem takim jest diament! Akurat idealnie pasuje
do postaci A
Zapraszam do czytania :)
Wbrew powszechnie wystawionej mu opinii,
Miyagi nie był aż tak lekkomyślnym typem, żeby pędzić do kogoś w środku nocy
niczym nastolatek w burzy hormonów. Ludzie, którzy mu zazdrościli posądzali go
o życiową beztroskość, impulsywność i głupkowatość, tak jakby te cechy
charakteru nierozłącznie szły w parze z dobrym wyglądem oraz majątkiem
rodziców.
W rzeczywistości mało kto wiedział, że była
to wyłącznie fasada odgradzająca resztę świata od jego prawdziwego ja. Bezpieczna maska,
chroniąca go przed uszczerbkiem.
Miyagi był przystojny i wywodził się z
dobrej rodziny, pomimo tego wcale nie był szczęśliwym chłopcem i przez połowę
swego dzieciństwa sam z siebie nie wiedział,
jak wykorzystać dane mu przez naturę atuty. Ciężko pracował aby zachować
pozory i z czasem nauczył się być zabawnym i pociągającym, osobą potrafiącą się
bawić. Na tyle by móc oczarować drugą osobę. Nawet jeśli ktoś za nim nie
przepadał, to mimowolnie go do niego ciągnęło dzięki tej idealnej grze
aktorskiej i zewnętrznemu opakowaniu. Był jak przepyszny tort czekoladowy wśród
grupy wygłodniałych grubasów. Gdy sam dla siebie wydawał się wewnętrznie
zgniły.
Bardziej rozwiązłe dziewczyny otwarcie do
niego lgnęły i napraszały się w nadziei, iż choćby spojrzy na nie z aprobatą.
Te skrytsze i inteligentniejsze zbliżały się do niego z nieśmiałym uśmiechem
pod pretekstem koleżeństwa. Zaś większość facetów nawet nie kryła się ze swoimi
intencjami. Koło Miyagi’ego zawsze kręciło się dużo dziewczyn, więc stanowił
łatwy sposób na wyrwanie potencjalnego obiektu westchnień, przez co był
zapraszany na niemal każdą imprezę, nawet przez obce osoby. Gdy bardzo chciał
zapomnieć o swoim życiu, godził się na to i płynął z prądem. To znaczy… Robił
to zanim poznał Hideyukiego. Od kiedy zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu,
Miyagi stracił ochotę na uganianie się za spódniczkami.
Tylko nielicznemu gronu pokazał ułamek
prawdziwego siebie, a jedną z tych osób był właśnie jego przyjaciel, który milczał
już od ponad dwóch tygodni.
Miyagi dopiero teraz uświadomił sobie, jak
wielkim oparciem był dla niego brązowowłosy i jak często zrzucał przed nim tę
wyćwiczoną maskę beztroski, nawet tego szczególnie nie rejestrując. Bycie w
pobliżu Hide było tak naturalne jak jeszcze nic innego i przez to, że już jakiś
czas nie miał z nim żadnego kontaktu, stopniowo stawał się coraz bardziej
samotny. Pustka jaką czuł znowu wżerała się w jego serce, a on czuł się zepsuty.
Lgnął więc do ludzi, ukazując tą część siebie, która może otrzymać trochę
miłości. Tak jak teraz, gdy nie miał ochoty na tę męczącą grę i powoli robił
się zdesperowany, ponieważ nie przyniosło mu to najmniejszego ukojenia.
Iloma ludźmi by się nie otaczał, to duszące
uczucie wewnątrz nie znikało, a irytacja z każdą chwilą się pogłębiała i Miyagi
nawet bez większego powodu robił się zrzędliwy i arogancki. Taki, jaki naprawdę
był, a co skrzętnie maskował szerokim uśmiechem i żartami, przełykając odczucie
wyobcowania i niechęci.
Czarnowłosa, śpiąca Minho przygniatała jego
klatkę piersiową swoim ładnym, kształtnym ciałem. Lecz jakkolwiek miło było na
nią patrzeć, robiło mu się ciężko od jej kształtów, nagie, pełne piersi
dziewczyny grzały go nieprzyjemnie i czuł że lewa strona ciała całkiem mu
zdrętwiała.
Od dobrych pięciu minut starał się ją
dobudzić. Szturchał ją nawet w miejscach potencjalnych łaskotek, ale ta jedynie
mocniej się do niego przyciskała. Stracił do niej cierpliwość już w momencie, gdy
zamiast zabierać się do rzeczy w związku z którą się spotkali, zaczęła
opowiadać o imprezie swojej koleżanki, na której chciałaby się z nim pokazać. Miyagi
jedyne czego od niej oczekiwał to użyczenie własnego ciała i odrobiny ciepła w
trakcie, nie związanego w żaden sposób z mówieniem.
Niczego takiego jednak nie uzyskał i czarę
goryczy przepełniło, paradoksalnie, niezaspokojenie wynikające z zaspokojenia. Chociaż
doszedł, wciąż czuł się spięty i bardziej nie na miejscu niż zwykle. Jakby
robił coś złego.
A
teraz leżał bezwładnie jak kłoda, przyciśnięty przez czarnowłosą i jego myśli
krążyły coraz bliżej postaci bruneta. Jego twarz przewijała mu się przed
oczami. Marzył by znaleźć się koło niego, położyć na chłodnej podłodze jego
mieszkania i tępo przekartkowywać jeden z walających mu się po mieszkaniu
komiksów, które tak lubił, jednocześnie wsłuchując się w jego opowieść
wypowiadaną zaangażowanym, pełnym podekscytowania głosem.
Z Hide spali obok siebie wiele razy, nawet
gdy było ciasno. Gdy wymagała tego sytuacja, jeden drugiego spychał z siebie, bez
zbędnego zamartwiania się. Nawet gdyby któryś się obudził, nie zająknąłby się
słowem na tak niespodziewany atak. Znali się wystarczająco aby wiedzieć, że
drugiego to nie obejdzie. Do tego byli mężczyznami. Miyagi był stosunkowo
wysoki i barczysty, starał się dbać o swojego ciało trenując i zjadając zdrowe
posiłki. Hide i jego ciało, za wyjątkiem długich, zadbanych włosów i nieco
przesadnej chudości, diametralnie różniło się od kobiecego. Mimo to to z nim
lepiej mu się spało… Spało obok. Poza tą jedną chwilą gdy biodra Miyagiego były
zbyt blisko bioder Hideyukiego…?
Blondyn wydał z siebie głośne, zmęczone jęknięcie
i dmuchnął dziewczynie w długie, czarne włosy rozlewające się po jego klatce
piersiowej niczym oplatające go korzenie. Bardzo denerwujące korzenie, uściślając.
Po co on w ogóle z nią…? A, tak, chciał coś sprawdzić.
Zamknął oczy, próbując zamienić obraz ciała
Minho na Hideyuki’ego. Wbrew
oczekiwaniom nie miał z tym najmniejszego problemu. Przez bite dwa tygodnie
torturował swój umysł roztrząsając tamten poranek i próbując dociec, czy mógł
zrobić coś jeszcze, co wkurzyło przyjaciela. Ale co to mogło być? Nie wiedział.
Nie pamiętał nic, co mogłoby jeszcze wkurzyć Hide, poza oczywistą bagatelizacją
oraz…. Niewiedzą.
A to z
kolei doprowadziło go po raz kolejny do orientacji chłopaka. Rozważał, czy aby
uczucia bruneta nie są nadmiernie ciepłe w stosunku do niego. Przypominał sobie
wtedy jego najsubtelniejszy ruch i skrupulatnie go analizował. A jaki płynął z
tego wniosek? Nawet jeżeli Hide coś do niego czuł… Prędzej by zniknął niż mu
się do tego przyznał. I może właśnie tym razem blondyn nieświadomie przelał
czarę goryczy.
Wyobrażał
więc sobie nagą, jasną skórę stykającą się z nim i mięśnie pod nią – twardsze i
stabilniejsze, a zarazem kruche oraz małe, blado różowe sutki ocierające się o
jego i wywołujące przyjemny prąd pełznący ku dołowi. Apogeum tej wizji był
ciepły oddech muskający szyję Miyagi’ego, a następnie koniuszek śliskiego,
gorącego języka błądzącego po jego żuchwie. Języka Hideyukiego.
Prąd podniecenia, jaki go przeszywał
napawał go strachem. I tym razem było podobnie; przyjemne ciepło mościło się wewnątrz
niego i rozgrzewało go. Kompletnie zapomniał o polegującej na nim dziewczynie. Jego
irytacja tylko się pogłębiła i nie mogąc już jej znieść, mało delikatnie
zrzucił ją z siebie, ignorując protestujący jęk.
Czuł się szalony.
W końcu Hide nie miał obfitych piersi, na
których najczęściej się zawieszał wzrok, bujnych bioder i szczupłej tali, które
można było okryć dłońmi, ani długich, pomalowanych paznokci wbijających się mu
w plecy czy skóry pachnącej którąś z licznych, zbyt ostrych perfum.
Był za to chudy i nieco kanciasty, do tego
podobny wzrostem i zupełnie płaski. Z delikatnym uśmiechem na miękkich ustach i
ciepłych, energicznych oczach. Dla Miyagiego chłopak zaczął nabierać zupełnie
innej postaci. Chociaż stanowczo męskiej, absurdalnie kuszącej. Co najbardziej
go szokowało, tak naprawdę wcale go to nie gorszyło.
Roztargniony przeczesał palcami krótkie
włosy, szukając jednocześnie po podłodze porzuconej bielizny i pozostałej
części zagubionej garderoby. Zdecydowanie nie zamierzał tu dłużej tracić czasu.
Jednak
nim zdążył naciągnąć do końca bieliznę, z tyłu odezwała się Minho.
–
Miyaaagiii. – wymruczała leniwie, otwierając tylko jedno brązowe oko i usiłując
skupić się na czmychającej nie wiadomo gdzie, przystojnej postaci przed nią. –
Gdzie się wybierasz?
Blondyn nie powstrzymywał się już i
westchnął głośno, jakby właśnie usłyszał coś naprawdę uciążliwego, co trochę
rozbudziło dziewczynę.
Przecież on nigdy się tak nie zachowywał!
–
Wychodzę. – odparł bezbarwnie. Miał już tego dosyć. Chciał w końcu zobaczyć
Hide, skoro jego eksperyment przyniósł takie skutki.
Gdy
już przed nim stanie, zrobi wszystko żeby mu wybaczył za tamten dzień. Nawet
jeżeli sam nie wiedział, czym było to, co właśnie czuł i dlaczego go to nie
odpycha ani nie sprawia żadnego problemu. Dokładnie tak jakby było naturalne,
nigdy takim nie będąc. Czy to miało w ogóle sens? Może był Bi? Rozważał już to
wielokrotnie, ale nie potrafił zmusić się do sprawdzenia tego z inną osobą tej
samej płci. Więc może naprawdę jego ciało zareagowało właśnie na Hideyukiego i
tylko jego ze względu na ich relacje. Był Iriyje-romantyczny?
Ostatnia myśl wyjątkowo go bawiła i
pochłaniała.
Słyszał, jak Minho coś jeszcze do niego
mówi, ale nie słuchał. Kręcił głową zanurzony we własnych, absurdalnych
rozmyślaniach, po raz kolejny nie potrafiąc zrozumieć torów, na które wkraczał.
Powinien po prostu to sprawdzić na tej
konkretnej osobie, prawda? Skoro od tego się zaczęło i to właśnie Hide był w
centrum owych spekulacji, to właśnie z nim powinien to sprawdzić!
Czy wtedy to wszystko mogło skończyć się
szczęśliwie? Czy jeśli przekroczy „Ten” świat, będą mogli nadal być blisko?
Z tą myślą zaczął ubierać się pośpieszniej,
doprowadzając obserwującą go Minho do jeszcze większej konsternacji i wylewu
kolejnych pytań pozostawionych bez odpowiedzi.
–Hej, co ty wyprawiasz? Dlaczego tak nagle się
zbierasz?
Miyagi
naciągnął na siebie ostatnią część garderoby, w tak chłodną noc nie obył by się
bez swojego ciepłego, kremowo białego swetra. Poprawił kołnierzyk przy szyi, zgarnął
ze szklanego stolika swoją komórkę, wciskając ją w kieszeń dżinsów i ruszył
coraz szybszym krokiem w stronę drzwi.
– HEJ! – krzyknęła Minho, gdy naciskał klamkę.
Wzdrygnął się, przytomniejąc i skrzywił, odwrócony do niej plecami. Nigdy więcej, stwierdził kategorycznie.
– Pa. – odparł głośno przeraźliwie chłodnym, wręcz
obcym głosem.
– Miyagi! – zapiszczała ze złością, którą bez
problemu zignorował trzaskając cicho drzwiami i urywając każde kolejne, zbędne
słowo z ust dziewczyny. Z myślami nad tym, dlaczego umówił się właśnie z nią, zszedł
po schodach biegiem i tym samym tempem pobiegł w stronę mieszkania, które
wynajmował pewien obrażalski typ. Minho aparycyjnie była nieco podobna do Hide,
więc to właśnie przy niej go sobie wyobrażał.
Ściskało
go w środku na myśl o spotkaniu z nim. Przecież kiedyś sam mu powiedział, że
nie chce nic słyszeć o czymś takim jak gejostwo i dopóki nie poruszają tej
kwestii, wszystko jest w porządku. Chociaż miał na myśli, że nie jest to coś
istotnego w jego osobie. Mimowolnie wykopał sobie tym zdaniem grób, a teraz sam
zamierzał o tym porozmawiać i zrobić jedną z dwóch ostatnich rzeczy, jakie mu
zostały po wszystkich odrzuconych połączeniach i skasowanych esemesach, które
wysłał przepraszając Hide.
Po
dwudziestu kilku minutach nieustannego biegu dyszał ciężko, a w boku kuła go
kolka, ale szczęśliwie dotarł i znajdował się przed budynkiem mieszkalnym.
Zgrzany i oblany potem oparł dłonie o kolana, pochylając się i dając sobie czas
by ostatni raz przemyśleć to, co chciał zrobić, i uspokoić ciało. Wbijał wzrok
w swoje czarne trampki i nieudolnie zawiązane, zakurzone sznurowadła, na które
padał cień słabego światła lampy ulicznej.
W końcu,
jeśli była jeszcze jakaś szansa na odbudowę ich przyjaźni, to tej nocy ją osiągnie
albo zdepcze i miał tylko nadzieję, iż nie zostanie brutalnie odrzucony. Tkwił
więc tak jeszcze kilka minut, biorąc raz za razem głębokie, uspokajające
oddechy i mrucząc do siebie ciężkim głosem raz po raz te same słowa przeprosin,
wyglądając prawdopodobnie jak ktoś pomylony, ale dodawało mu to nieco otuchy.
Przybiegł tu
pierwszy raz od dwóch tygodni, gdy próba złapania lawirującego po uczelni
Hideyukiego, zawiodła. I pomimo faktu, że jest już za późno na odwrót, cały
czas czuł się tak okropnie niepewny. Z trudem przełknął zbierającą mu się w
ustach śliną i wyprostował się, czując jak zdenerwowanie wypełnia go od środka.
Na pewno chciał to zrobić?
*
Dyskretnie spojrzał na zegarek utwierdzając
się w przekonaniu że jeszcze kilka minut musi znosić niechciane towarzystwo. Zdusił
głębokie westchnięcie i pouczył się w myślach aby nie marszczyć gniewnie czoła,
a kształtne usta rozszerzyć w jeszcze leniwszym, zadowolonym uśmiechu.
Wykładowca spóźniał się nie po raz pierwszy i w tym czasie główne
zainteresowanie skupiało się na Miyagim, otoczonym wianuszkiem mniej lub
bardziej atrakcyjnych dziewczyn i kolegów z tego samego roku.
Właśnie nastąpił moment, gdy grono
uwodzicielek i zazdrośników zostawiło go na chwilę w spokoju i tym razem
uśmiechnął się zupełnie inaczej niż wcześniej, lecz prawdziwie. Czerpał z tej
chwili jak najwięcej, rozluźniając na kilka chwil spięte ciało i nurkując
wzrokiem w słoneczny dzień za oknem i zieleń drzew otaczających miejscowy uniwersytet.
Jak się chwilę później okazało, dobrze iż
skorzystał z chwili, którą tak szybko mu odebrano. Znowu.
– Cześć,
mogę się dosiąść? – spytała bezbarwnie chuda postać, która nagle z nikąd
znalazła się przy nim i w rzeczywistości nie czekając na pozwolenie od
blondyna, usiadła na miejsce obok.
Miyagi ledwo zdusił prychnięcie, unosząc
jedną z brwi do góry. On tak na serio? I kto to w ogóle był? Chudy i wysoki, w
dobrze dopasowanych jasnych dżinsach i granatowym, uniwersyteckim swetrze.
Przez długie włosy i cały czas poruszającą się głowę przywodził mu na myśl
stracha na wróble. Dostrzegł jedynie skrawek jego twarzy, co niewiele mu
mówiło, prócz tego, że nigdy go tutaj wcześniej nie widział.
– Skoro
i tak usiadłeś obok, to po co pytasz? – zadrwił cicho blondyn, lustrując
otwarcie nowe towarzystwo.
– Z
grzeczności, skoro i tak muszę gdzieś usiąść. – odparł pewnie niskim głosem,
nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na Miyagiego, a znacznie bardziej skupiając
się na krzątających się po sali studentach.
To z kolei, w niewytłumaczalny sposób
zirytowało chłopaka. Parsknął cicho, przyznając w duchu, że facet miał tupet.
Usiadł obok Miyagiego i jeszcze zachowywał się w TAKI sposób? Próbował na
siebie zwrócić jego uwagę w tak oczywisty sposób czy jak?
Długie, kasztanowe włosy spływające
chłopakowi luźno na ramiona i policzki zafalowały, gdy spojrzał w końcu na
Miyagiego. Niesforny kosmyk opadający mu na zarumieniony policzek odgarnął za
ucho, ukazując bladą, pociągłą twarz z niewielkim, prostym nosem i ciemno
brązowymi oczami w kształcie migdałów uproszonych rzadkimi, acz długimi
rzęsami. Wyglądał… Jak dziewczyna.
Miyagi zamrugał na ten widok, nie potrafiąc
od razu zareagować. To był jakiś żart? Nim zdążył w jakikolwiek sposób
skomentować nietypowy wygląd towarzysza, ten odezwał się, popatrując bez wyrazu
na oniemiałą twarz blondyna.
– Wiesz,
jeśli przeszkadzają ci to powinieneś to otwarcie przyznać. Jeśli ciągle
wymuszasz ten doskonały uśmiech, dajesz im sprzeczny sygnał. – powiedział to
tonem pozbawionym większych emocji, jednak sam w sobie jego głos był
zaskakująco miły, co przy jego kobiecym wyglądzie…
Blondyn mrugnął jeszcze głupio, po czym
zmarszczył brwi czując irytację na wymądrzanie się bruneta. I skąd on to w
ogóle wiedział?!
– Nie
twoja sprawa. Ale skoro już zauważyłeś, to może po prostu się do mnie nie
odzywaj? Skoro tak bardzo zwracasz uwagę na to co mi przeszkadza. – mruknął
zimno w odpowiedzi, chcąc jak najszybciej uciąć rozmowę. Więc jednak było po
nim widać, jak bardzo tego nie znosi. Cholera!
Chłopak uśmiechnął się nieznacznie z
brakiem pretensji na tak nieuprzejmą odpowiedź i przedstawił się, wyciągając do
niego szczupłą dłoń z długimi palcami, na którą zdecydowanie nie zamierzał
odpowiedzieć.
– Iriye
Hideyuki*.
Miyagi spojrzał wpierw na oferowaną mu
dłoń, po czym jawnie ją ignorując spojrzał wprost w ciepłe, brązowe oczy
śledzące jego następny ruch. Uśmiech, jaki wykwitł na ustach nowo przybyłego
doprowadzał go do białej gorączki. Podstępny. I po co mu się przedstawiał? Nie
będą więcej rozmawiać. Mimo to zdobył się na odpowiedź, poprzedzoną
cierpiętniczym westchnieniem i wywróceniem oczami. Nie byłby sobą, gdy pozwolił
temu typowi myśleć, że od tak uda mu się do niego zbliżyć.
–
Shiganori** Miyagi. – odmruknął i zerknął
ponownie na zegarek znajdujący się w centrum sali nad podium wykładowcy.
Jeszcze tylko minutka…
– Shiiganori jako… Cnota? – chociaż Miyagi
starał się nie zwracać na rozmówcę szczególnej uwagi, w policzku drgnął mu
nerwowy tik. Czy tylko mu się zdawało, iż
wychwycił lekką drwinę w jego głosie? Często mylono znaczenie jego imienia z cnotą i
paradoksalnie, chociaż idealnie pasowało to do jego wręcz anielskiego wyglądu
zewnętrznego, tak nijak miało się do jego osobowości. No i było takie babskie! Między
innymi dlatego częściej przedstawiał się nazwiskiem, aby nie musieć wysłuchiwać
podobnych nut w głosach ludzi.
– Nie. –
wycedził przez zęby, tracąc cierpliwość. Jak to się stało, że tak prędko
stracił nad sobą panowanie, gdy tylko zjawił się ten… Osobnik?!
– Nie?
Więc może „Drzewo”? Ale faktycznie jesteś jak diament***…
–
„Skarb” –przyznał cicho, ledwo powstrzymując się od powarkiwania na towarzysza,
nie mogąc już dłużej znieść tych irytujących zgadywanek. Ostatecznie „Skarb”
wcale nie był lepszy od „Cnoty”. Rozejrzał się dookoła czy aby nie przyciąga
zbędnego zainteresowania, ale nikt już nawet nie patrzył w ich stronę, bowiem
właśnie w tym momencie do sali wkraczał ich siwiejący już wykładowca od
ekonomii i wszyscy wracali na swoje miejsca,
robiąc małe zamieszanie.
– Och.
Ładnie. – skomentował brązowowłosy i
beztrosko poklepał Miyagiego po ramieniu, jakby już byli dobrymi kumplami.
Blondyn zacisnął zęby czując, że jeżeli coś teraz wymsknie mu się
niekontrolowanie z ust, to z pewnością będzie to spektakularny wybuch, który
zwróci na niego niepożądane zainteresowanie, co w konsekwencji może zepsuć jego
idealny jak dotąd, wizerunek.
Wziął dyskretny, uspokajający oddech i
widząc, że ich restrykcyjny nauczyciel mozolnie rozpakowuje książki z
przyniesionej ze sobą, czarnej torby, skorzystał z okazji zbliżając się do chudego
chłopaka i przekraczając bezpieczną granicę między ich ciałami. Usta Miyagiego
od ucha początkowo nieświadomego bruneta dzieliło jedynie kilka centymetrów i
do jego nosa dotarł przyjemny, kwiatowy zapach, tylko na sekundę wybijając go z
rytmu.
Jego oddech owiał ucho Iriye, przez co
chudzielec drgnął zaskoczony i zamarł, gdy tylko uświadomił sobie, jak blisko
się znaleźli. Z przyjemnością, ale również z lekkim zdziwieniem obserwował jak
twarz chłopaka gwałtownie zmienia kolor jak pomidor.
– „Ukryta
odwaga”, prawda? – odgadnął znaczenie jego imienia z uśmiechem. – Naprawdę słodkie. – przyznał żartobliwie. O
tak, odważny to on był… Ta mała przewaga jaką zdobył znacznie poprawiła mu
zniszczony nastrój.
Gdy się odsuwał patrzył jeszcze kilka
sekund jak brunetowi drgają delikatnie rozchylone usta, ni to w uśmiechu ni w
grymasie, po czym pochyla głowę w dół, tworząc z włosów welon.
Do końca wykładu nie odzywali się do
siebie, ale od tamtego czasu Hideyuki zawsze siadał obok niego, a Miyagi na to
pozwalał nawet gdy reszta osób wokół nich wyraźnie zaczęła zwracać na to uwagę.
Miyagiemu
przestało to aż tak przeszkadzać. Z każdym kolejnym razem ich słowa coraz
intensywniej się ze sobą łączyły w energicznej rozmowie wyzbytej niechęci i
kilka uważniejszych, postronnych osób mogło dostrzec zupełnie nową mimikę na twarzy
ich diamentu, niż zwykle im ukazywał.
super ale trzeba bylo sobie przypomniec reszte i czytac od 1 rozdz ale fajnie sie sklada e calosc
OdpowiedzUsuńW kwestii tłumaczeń, nie będę się czepiać, bo nie umiem japońskiego, a przynajmniej na tyle dobrze, by wytykać błędy innym.
OdpowiedzUsuńNie sądzisz, że lepiej było odnośniki do haseł umieścić na dole postu?Myślę, że lepiej by się czytało je, ponieważ każdy jest przyzwyczajony do typowych odnośników w książkach.
Z sugestii spoza opowiadania dodam, że warto pomyśleć nad jednolitą czcionką, taką, by wygodnie było czytać.
Teraz w kwestii rodziału, dużo musiałam przypomnieć sobie, ponieważ odległości między rozdziałami były bardzo duże, ale dałam radę. Ogólnie jest ciekawie, można wczuć się w bohatera.
Razi mnie trochę to, jak potraktował dziewczyny, a to wręcz sztucznie oddaje jego zainteresowanie mężczyzną, przemyśl to, czy chcesz opisywać jego uczucia w taki sposób, czy najpierw przejść przez fazę biseksualną w przypadku Miyagi?
Dużo opisów to duży plus. Ostatnie dialogi bardzo udane i tak trzymać.
Pozdrawiam
/A
Osobiście jest mi to obojętnie, jednak zetknęłam się kilka razy z opcją na samej górze i mi bardziej tak pasowało, bo nie musiałam potem tego szukać w trakcie czytania.
UsuńZ tą czcionką to w sumie śmieszna sytuacja jest. Blogger lubi stawiać na swoim. Zwykle używam timesa 12 z worda i potem staram się już nic nie kombinować w bloggerze, bo wywala mi tekst do innej czcionki, całkiem zmienia moje akapity i rujnuje określoną wielkość. (Także z bloggerem nie wygrasz, widać to szczególnie po postach z początku tego i zeszłego roku, gdzie milion razy musiałam je edytować i to tak z marnym skutkiem).
Zabieg celowy, ponieważ ten człowiek sam nie wie, czego chce. Myślę, że jeśli wyczuwasz w jego zachowaniu sztuczność to się spisałam xD
Dziękuję za komentarz!