One-shot "Serce, które się nie myli" (shounen-ai)


    Siedział na ławce niedaleko boiska do gry w siatkówkę i popijał leniwie przez rurkę mleko czekoladowe w kartoniku z automatu. Jego myśli pochłaniała sytuacja z rana.
    Kłótnia jego najlepszego przyjaciela, mistrza manipulacji o ironicznym uśmiechu - Tsukkiego i Kageyamy, zwanego przez przeciwników drużyny Karasuno - "Królem boiska". Tsukki rzadko spoglądał na kogoś z zainteresowaniem i tym razem, tym "kimś" okazał się być Hinata Shoyo. Pomarańczowo włosy karzełek zachwycający się wszystkim dookoła. Kageyame to irytowało, tak przynajmniej sądził Yamaguchi. Równie dobrze Król mógł chcieć w spokoju przeprowadzać treningi z Hinatą.
    Yamaguchi brał pod uwagę obie te dość trafne i prawdopodobne możliwości. I właśnie o to rozpoczęła się kłótnia. Tsukki dekoncentrował karzełka przez co ten źle odbijał piłkę.
    Jednak to, czego nie mógł w ogóle zrozumieć, to jego uczucia, gdy zobaczył Tsukkiego patrzącego w ten sposób na pomarańczowo włosego. Dziwne ukłucie w klatce piersiowej i rozdrażnienie.
    Nie umiał pojąć dlaczego tak go to zdenerwowało i co działo się z jego sercem, gdy przebywał w towarzystwie swojego przyjaciela. Może powinien udać się do lekarza? Być może to rozwiązało by sprawę...
- Yamaguchi! - otrzeźwiał momentalnie słysząc głos blond włosego olbrzyma - Tsukishimy. Spojrzał na wyższego od siebie o jakieś dziesięć centymetrów Tsukkiego, nachylał się nad nim obserwując go spod zmrużonych powiek, w oczach o kolorze whiskey jarzył się spryt.
    Czasami czuł się jak pod mikroskopem w towarzystwie olbrzyma i tak było również w tym momencie.
- Cześć, Tsukki - przywitał się z niemrawym uśmiechem. Jego serce znów zrobiło głośne "badum".
- Mówię do ciebie już od kilku minut, a ty dalej jak ten posąg wpatrujesz się w zgnieciony kartonik po mleku. Wyrzuć go jak skończyłeś - dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę, że zaciska mocno dłoń na kartoniku - miażdżąc go. Zaskoczony tym, rozluźnił dłonie i wymamrotał coś niewyraźnie pod nosem. Zdecydowanie działo się z nim coś złego.
- Chciałeś coś ode mnie, prawda? - spytał przenosząc wzrok na przyjaciela.
- Mówiłeś, że nie rozumiesz czegoś z matematyki. Jestem dzisiaj wolny, więc mogę do ciebie przyjść. Wytłumaczę ci wszystko, czego nie zrozumiałeś.
- Ach, tak, tak... Dzięki. Może być koło dziewiętnastej? - zaproponował tylko w połowie świadomie i usłyszawszy zgodę blond włosego, na powrót dał się pochłonąć swoim myślom.

* * *

    Już drugi tydzień wracał sam do domu. Jego i blond włosego dzieliło zaledwie kilka domów, więc dlaczego po raz kolejny czarnowłosy musiał wrócić sam? Prócz pewnych wyjątków sytuacyjnych, zawsze robili to razem. Powiedział "po ćwiczę jeszcze trochę, idź pierwszy", co po raz któryś raz z kolei w ciągu poprzedniego i obecnego tygodnia wywołało w jego klatce piersiowej bezpodstawne ukłucie. Ból, którego nie umiał wyjaśnić. Uczucie bycia niepotrzebnym.
    Zazdrość...? Czy był zazdrosny o Tsukkiego? Rozdrażniony dlatego, iż nie chciał by patrzył w ten sposób na Hinatę?
    Pokręcił energicznie głową w obie strony na znak odmowy. Niemożliwe, to nie było możliwe... Prawda?
    Otworzył drzwi wejściowe do swojego dość przeciętnego, jednopiętrowego domu, z zewnątrz w kolorze ciemno i jasno brązowawych paneli, a od środka utrzymanym skromnie choć przytulnie. Przystanął. Ściągnął buty i brązowy płaszcz, po czym nasłuchiwał przez chwilę. Słysząc krzątającą się w kuchni trzydziestosiedmioletnią kobietę o krótkich, ciemnobrązowych włosach i piegach na nosie, zakomunikował głośno by przedrzeć się przez gwar stukotu garnczków:
- Już jestem! - odpowiedziało mu nucenie piosenki, którą znał od najmłodszych lat, a następnie przytłumiony głos matki:
- Za godzinę będzie obiad!
    Ruszył przez długi korytarz w stronę swojego pokoju. Przez połowę jego szerokości ozdobiony był w odciski dziecięcych dłoni o najróżniejszych barwach. Był to pomysł jego matki - Karin, która pomyślała, że mogło by to być dobrą zabawą dla siedmiolatków. Zabawą dla niego i małego Tsukishimy, który już wtedy roztaczał wokół siebie aurę wyższości nad innymi. A mimo wszystko byli przyjaciółmi od tak dawna, już od tamtego czasu blond włosy się nim opiekował. Dlaczego więc dopiero teraz miałby coś do niego poczuć? I dlaczego w ogóle miałby coś do nie go czuć?
    Westchnął głośno i rzucił się na wąskie łóżko na przeciwko okna wychodzącego na mały ogródek na tyłach domu i przymknął na moment oczy. Nie zakochał się w nim. Z pewnością jedynie odczuwał zmianę, która nastąpiła.

* * *

- Yamaguchi - jego ucho owiał ciepły oddech. Wiedział do kogo należy głos, ale podświadomie wolał myśleć, iż to jedynie sen. Tak, sen, wtedy byłoby bezpieczniej, jego serce nie łomotało by głośno przy każdym bliższym zbliżeniu z blondynem.
    Wymamrotał cicho pod nosem "śpię" i przewrócił się na drugi bok, tyłem do swojego przyjaciela. Darmowe nauki od Tsukishimy były jednak złym pomysłem.
- Wstawaj, będę cię uczyć - dźgnął go palcem w talii, na co czarnowłosy zgiął się w pół z bólu.
- Mocniej się nie dało...? - wymamrotał sam do siebie z coraz bardziej ponurym nastrojem. Powinien się opanować, to nie jego sprawa, kogo lubi Tsukki, nie jego sprawa, nie jego... Ale chciał mieć w tym swój głos. Chciał zaprotestować.
- Twoja mama kazała ci podgrzać sobie obiad, gdy wstaniesz.
- Gdzie jest? - spytał przecierając palcami wciąż zaspane oczy.
- U przyjaciółki, powiedziała: "Gdy wstanie, powiedz mu żeby odgrzał sobie obiad, będę późno, pozdrów swoją mamę, Tsukki-chan" - wyjaśnił idealnie imitując głos Karin i oparł policzek o lewą dłoń, spoczywającą od łokcia na jasnej powierzchni stołu od kotatsu.
    Przez kilka chwil przyglądali się sobie nawzajem. Tsukki założył wełniany sweter w kolorze beżu i obcisłe, czarne spodnie, idealnie eksponujące jego zgrabne nogi. Wyglądał ładnie, być może nawet ciut kusząco, ale to był chłopak! Na dodatek przyjaciel!
    Zarumienił się i spojrzał na samego siebie, czarne spodnie od mundurka szkolnego i biała koszula rozpięta dwa guziki w dół przy szyi i kolejne dwa odpięte, odsłaniające mu tors. Zapiął je pośpiesznie i zsunął się na podłogę do kotatsu. Wbił wzrok w blat stołu i uśmiechnął się wymuszenie. Blond włosy nie spuszczał go z oczu.
- To w czym problem? - spytał jego nauczyciel, wstając. Umościł się tuż obok niego aby mieć lepszy dostęp do treści zadań w książce. 
    Yamaguchi wzdrygnął się lekko i przełknął najdyskretniej jak potrafił ślinę. Nie mógł pokazać po sobie zdenerwowania. Taka bliskość była wcześniej między nimi naturalna, musiał wytrzymać, skoro wtedy nic nie czuł, to teraz jedynie... Wystarczyło przetrwać. Wyciągnął z granatowej, szkolnej torby zeszyt do matematyki i długopis z niewielkiego piórnika. Wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę Tsukishimy chcąc mu powiedzieć, czego dokładnie mimo starań nauczyciela, nie potrafił zrozumieć. Nie spodziewał się jednak, jak blisko będą ich twarze, co gorsza - usta i nosy! Zamarł mimowolnie.
    Byli zbyt blisko, tak blisko, że to przekraczało normę bliskości między przyjaciółmi. Nawet między dwoma chłopakami! Powoli narastała w nim panika, Tsukishima wywiercał w jego twarzy dziurę, usilnie próbował schwytać jego rozbiegany wzrok. Ostatecznie czarnowłosy zatrzymał swoje oczy na ustach przyjaciela. Delikatne, pełne o malinowej barwie. Błąd.
    Spąsowiał i zachwiał się o kilka milimetrów w tył i w przód. W tym samym momencie blond włosy szepnął:
- Mam coś dla ciebie... - Słysząc ten szept, Yamaguchi niemal wewnętrznie oszalał. Zacisnął mocno powieki i rzucając w myślach "raz kozia śmierć", rzucił się na Tsukkiego, przewracając go tym samym na plecy. Efekt był tego taki, że wylądował okrakiem na biodrach blondyna, oplatając jednocześnie dłońmi jego szyję.
- Y-Yamaguchi...? - Zająknął się zamroczony po gwałtownym upadku.
- Przepraszam, Tsukki - szepnął czarnowłosy i poddając się pragnieniu, wpił się w lekko rozchylone usta olbrzyma.
- Cze...Yamaguchi... - wysapał pomiędzy kolejnym pocałunkiem.
    Odsunął się od niego odrobinę by móc przejechać językiem po dolnej wardze. Były tak miękkie, że... 
    Z tego, co robi, zdał sobie sprawę dopiero sekundę później. Oblał się czerwienią i zawisł nad twarzą Tsukki'ego, niezdolny do niczego innego. Oczy w kolorze whiskey wpatrywały się w czarnowłosego szeroko otwarte, zaskoczone.
- J-Ja...
    Chciał jakoś wyjaśnić to, co zrobił. Ale niby jak miał to zrobić? Pocałował go. Okazał mu swoje uczucia. Było po wszystkich.
- P-P-Przepraszam - wyjąkał, a łzy stanęły mu w oczach. Nie powinien tego robić. Gdyby się powstrzymał wszystko po kilku dniach wróciło by do normy, a teraz Tsukki go znienawidzi i...
- Yamaguchi - z myśli wybił go spokojny, głęboki głos. Jedna z dłoni przyjaciela oplotła go w talii zaś druga jakby znikąd, znalazła się nagle na policzku Tadashi'ego. Pogładziła delikatnie i przyciągnęła do siebie. Ich usta na powrót się złączyły. 
    Chwila przerwy, nieśmiałe muskanie warg i oczy w kolorze złota kontrolujące sytuację.
    Czy to miało oznaczać, że również go kocha...?


* * *

    - A więc to to cię dręczyło? - spytał mrużąc oczy i krzywiąc się jakby zjadł cytrynę. Yamaguchi opowiedział mu o tym, o czym rozmyślał przez ostatnie dwa tygodnie. O podejrzeniach odnośnie jego i Hinaty. A w zamian za to otrzymał nie tylko surową odmowę i karcący wzrok, ale również niewielką paczuszkę. Tsukki wyjaśnił dlaczego przez pierwsze kilka dni nie chciał z nim wracać do domu. Powód był prosty: wcale nie szedł do domu, a rozglądał się po centrum handlowych szukając idealnego prezentu urodzinowego dla swojego najlepszego przyjaciela. Teraz - nie tylko przyjaciela, a również "chłopaka", co w dalszym ciągu zawstydzało i niewyobrażalnie uszczęśliwiało czarnowłosego. Po wspólnym rozpakowaniu pudełeczka okazało się, iż w środku znajduje się długi, puchaty szalik w kolorze żywej czerwieni.
    Umiejscowili się na podłodze: Tsukishima opierający się plecami o łóżko i Yamaguchi, jak to stwierdził blond włosy - siedzący "za karę" na jego kolanach.
- Wiesz, że to niedorzeczne, prawda? - spytał prześwietlając go wzrokiem, czarnowłosy odruchowo skulił się w sobie.
- Teraz wiem - szepnął i wtulił się w szerokie ramiona Tsukkiego.
- Tak czy siak, następnym razem, gdy wyskoczysz z czymś tak obrzydliwym - naprawdę cię ukaram - rzekł stanowczo i ucałował swojego chłopaka w czoło - Mówiłem ci to już kiedyś, kocham cię - jego policzki oblały się delikatną czerwienią.
- Hę?
- Twoja pamięć jest okropna, Tadashi - stwierdził uśmiechając się w ten swój wyjątkowy sposób.

    Jedyny, piękny uśmiech na który spoglądał od zawsze Yamaguchi.

Komentarze

  1. Hmm... mimo tego że to shounen ai, postanowiłam przeczytać. i nie żałuję. Wiesz,że od dawna cię czytam, i z kolejnym opowiadaniem zauważam zmiany na lepsze. Dopracowujesz swoje opisy, i czytając niektóre fragmenty normalnie mam scenki przed oczami. Ogółem z każdym opowiadaniem widzę coraz większe poprawki techniczne, łatwiej idzie mi wyobrażanie sobie tego co jest napisane. Tutaj akurat ostatnia scenka najbardziej mi przypadła do gustu. Co do tytułu to polska wersja jest bardziej przemawiająca, fakt faktem że japońska bardziej pasowała w klimaty, ale to "Serce które się nie myli" ma swój urok. Może i trzeba czekać na następne opowiadanie długo, ale widzę że warto. Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny twórczej.
    Yumi ~~*^*~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się *o* Tak, uwielbiam to anime, a w szczególności YAOI o ich tematyce <3 Co prawda moim faworytem jest KageHina, jednak to też bardzo mi się podoba :D Czekam z niecierpliwością na twoje kolejne notki :*

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pada śnieg, suną sanki,
      jest renifer i bałwanki.
      Śnieżki z nieba spadają,
      życzenia zdrowych świąt składają.
      Niech te święta będą wyjątkowe,
      a prezenty odlotowe!

      Pozdrawiam :3

      Usuń
    2. Dziękuję ~ To chyba jedne z najładniejszych życzeń jakie kiedykolwiek otrzymałam. Wzajemnie.

      Usuń
  3. Ciekawe opowiadanie. 9/10.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tłumaczy Google nie opłaca się tłumaczyć na japoński ..
    Co do opowiadania ..mmn może być .. Mimo to podoba mi się 😃
    Liczę na więcej twoich opowiadań ... Każdy mnie zadowala ....
    Pozdrawiam ~shizuo

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwny ten tytuł >,< Jakby serce kazało im być ze sobą na zawsze. Ma to swój urok ^^ I ogulnie wyszło kawaii <3 Muszę obejrzeć tą serie aż dziw ze nie ogladałam xd

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz