1. Gdy cię poznałem

TO "COŚ" (TAK, DOKŁADNIE TO OKREŚLENIE) BĘDZIE PRZECHODZIŁO WKRÓTCE REDRAW. CAŁKOWITY, OCZY MI WYPALIŁO PO... 5 LATACH? :)


Na początku nie miałem z nim żadnego kontaktu, doszedł do naszej klasy w drugim miesiącu od rozpoczęcia roku szkolnego. Byłem wtedy w pierwszej gimnazjum. Nie wiedziałem czemu czasami ukradkowo mi się przyglądał, zawsze starałem się odseparować od siebie innych ludzi. Wolałem samotny tryb życia dlatego mijałem go wiedząc iż ciągle patrzy. Chciałem by znalazł sobie inny obiekt zainteresowania. Nie znosiłem jego spojrzenia, przenikliwych, jasno niebieskich oczu, ust rozciągniętych w zwycięskim uśmiechu, gdy nasze oczy się spotykały. Patrzył na mnie w taki sposób w jaki jeszcze nikt inny. A później... To samo się stało.


Akurat wracałem wcześniej ze szkoły, jak zawsze poszedłem na skróty jednak nie spodziewałem się, że go tam zobaczę. Koszykówka była czymś co kochałem, zastanawiałem się nawet nad dołączeniem do jakiegoś klubu, ale chwilowo wystarczało mi to nie wielkie boisko z koszem do gry na którym ćwiczyłem już od kilku lat. Był tam, stał i rzucał piłką do kosza ani razu nie pudłując. Prawie rozdziawiłem usta, gdy go tam zobaczyłem. Osobę której nie znoszę. Po chwili obserwacji całkowicie się poddałem temu co mną zawładnęło. Przyglądałem mu się z dokładnością, patrzyłem na jego oblaną czerwienią i potem twarz, na proste czarne włosy falujące na wietrze, na oczy pełne furii. Zachowywał się inaczej niż zazwyczaj, zawsze uśmiechnięty i zabawny... W tym momencie ogarnięty czymś czego u niego nie dostrzec było można. Podszedłem bliżej i to był błąd. W którymś momencie, gdy tak zahipnotyzowany się do niego zbliżałem, zahaczyłem o coś nogą i runąłem boleśnie na ziemię. Jęknąłem z bólu, poobijałem się i zdarłem sobie skórę w kilku miejscach jednak najgorsze było to, że mnie zauważył. I to jak diametralnie jego twarz się zmieniła. Z rozwścieczonej na zaskoczoną, a następnie w lekki uśmiech. Podszedł do mnie powoli i wyciągnął dłoń w moją stronę by pomóc mi wstać. Napotkałem te nieznośne i jakże piękne jasno niebieskie oczy, które uśmiechały się do mnie serdecznie. Poddałem się im i uświadomiłem sobie, że tak łatwo nie wyjdę z pod ich władzy.
Minęły tygodnie od tamtego zdarzenia, a on cały czas mnie zaczepiał. Starał się nawiązać ze mną rozmowę i mimo iż starałem się odpowiadać jak najmniej zachęcająco to nie poddawał się. Kolejne miesiące wcale się nie zmieniły... Przyzwyczaiłem się do jego wzroku i wesołego uśmiechu. Te dwie rzeczy stały się dla mnie codziennością. Czasami nawet doskwierał mi brak jego tekstów i tego jak uwieszał się na moich ramionach. Zdarzył się też taki dzień, iż nie pojawił się w szkole.
- Midorima-kun - Już miałem wychodzić z klasy jednak zatrzymałem się słysząc miły głos z nutką zatroskania. Spojrzałem na kobietę uczącą matematyki, zawsze dla wszystkich jest miła i serdeczna. Jej łagodny wygląd - nie wysoka, o jasnej cerze, brązowych oczach i do ramion orzechowych włosach. Jak zawsze schludnie ubraną w długą granatową spódnicę, żurawinową bluzkę z długim rękawem i białą apaszką pod szyją.
- Tak?
- Zaobserwowałam, iż zaprzyjaźniłeś się z Kazunarim Takao - uśmiechnęła się a ja przytaknąłem kiwając lekko głową - Czy mógłbyś do niego wstąpić po drodze do domu i sprawdzić czy wszystko jest u niego w porządku? - zdziwiłem się trochę, czemu nauczycielka oczekiwała iż do niego pójdę? Pewnie się przeziębił... - Takao-kun ma trochę trudną sytuację... - przyjrzałem się jej uważniej - To jest raczej tajemnicą więc proszę byś nikomu o tym nie mówił, Takao obecnie mieszka sam, od czasu do czasu zagląda do niego jego babcia jednak... Martwię się o niego szczerze mówiąc, jest zdecydowanie za młody aby mieszkać sam.
- Co z jego rodzicami? - spytałem nieco podminowany nową wiadomością o moim rzekomym "przyjacielu".
- Jego matka musiała zostać w miejscu gdzie kiedyś mieszkali z powodu pracy... - Nie pozwoliłem jej dalej mówić, byłem zdenerwowany. Czułem się w pewien sposób oszukany. Zawsze jest taki wesoły i energiczny a w środku tak naprawdę samotny.
- Pójdę do niego, czy mogłaby pani napisać na kartce adres? - rozchyliła usta zaskoczona by po chwili ponownie na jej ustach zakwitł ciepły uśmiech.
- Dziękuję ci Midorima-kun, proszę o to on - podała mi przygotowaną najwyraźniej wcześniej karteczkę z adresem Takao.
- Do widzenia - rzuciłem oddalając się od mojej klasy i idąc w stronę wyjścia ze szkoły.


Nie całe piętnaście minut później znalazłem się pod nie wielkim budynkiem mieszkalnym w kolorze pomarańczy. Wszedłem piętro wyżej po schodach szukając drzwi z odpowiednim numerem. Piętro to zawierało tylko trzy mieszkania łącznie z Takao. Najpierw postanowiłem zadzwonić dzwonkiem - raz, dwa razy. Zniecierpliwiony czekaniem zapukałem kilka razy, ale nadal nie było odpowiedzi. Nie liczyłem, że drzwi będą otwarte jednak spróbowałem i ku mojemu zaskoczeniu tak było. Zawrzała we mnie złość. Jak bardzo może on być nieodpowiedzialny? Uchyliłem trochę drzwi i zajrzałem do środka.
- Takao? - w środku panował kompletny mrok, szukałem dłonią na ścianie włącznika światła. Udało mi się to dopiero po kilku minutach i w tym czasie zanurzyłem się całkowicie w ciemności. Światło rozjaśniło pomieszczenie ukazując malutką kuchnię w której panowała niesamowita czystość. Przeszedłem do następnego pokoju i tak samo jak na początku, zaświeciłem światło. Nie spodziewałem się, że w rogu pokoju znajdę śpiącego czarno włosego. Leżał spocony i przykryty grubą kołdrą. Naprawdę się zaniepokoiłem, to nie było zwykłe "przeziębienie". Usiadłem przy nim kładąc na jego czoło dłoń, miał wysoką gorączkę a ja żadnego leku czy chociażby czegokolwiek do zbicia temperatury. Po chwili namysłu dopadła mnie myśl by po kogoś zadzwonić, pogrzegałem w kieszeni spodni i odnalazłszy komórkę wybrałem numer do mojej mamy.


Komentarze

  1. o kurczę, genialne ^^
    czyżby shounen ai?
    yumi

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę! Tak się cieszę, że to wstawiłaś!
    Fajnie piszesz i dla nas to jest coś pięknego ujrzeć nową notkę :)
    Oczywiście miło się czytało, super przedstawiłaś nam sytuacje chłopców-nie to co ty przedstawiasz u siebie Kochi! Ucz się od Satoko!-i to mi się podoba najbardziej. Prosto, bez pierdół typu rozpisywania ich każdego miesiąca-no i znowu, ucz się od Satoko..-i.. No po prostu zajebiocha :3
    Weny! Jak najwięcej!
    No i jeszcze żebyś nawału nie miała :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww~
    Chcę cię poinformować, że nominowałam cię do Liebster Awards!
    Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://historia-narina-yaoi.blogspot.com/2013/12/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o one-shota < tak go chyba mogę nazwać > to nawet mi się spodobał, aczkolwiek to nie moje klimaty. A komentarz piszę z innego powodu. Otóż na blogu od miesiąca brak jakichkolwiek oznak życia. Mam nadzieję, że nie umarł on śmiercią tragiczną.
    Czy w najbliższym czasie pojawi się coś nowego ?/ Olka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz