Zdradzeni – Prolog
PROLOG BĘDZIE PRZECHODZIŁ WKRÓTCE REDRAW
Dlaczego tak się to wszystko potoczyło? Ja nic nie zrobiłam, jestem niewinna! Biegłam przez las zaledwie kilkanaście minut a czułam się jakby to były długie godziny. Do lasu dotarłam konno, lecz teraz musiałam pójść pieszo. Rycerze siedzą mi na karku, a gdyby nie Ellen dawno by mnie złapali. Ci głupcy zastanawiają się teraz jakim cudem udało mi się zajść tak daleko... Martwię się trochę o nią, nie byłyśmy w cudownych kontaktach jednak wiedziała że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Pomimo bólu w klatce piersiowej biegłam dalej mając przed oczyma obrazy zbliżających się mężczyzn. Długa, jedwabna suknia w kolorze pomarańczowym była brudna tak jak cała ja, po podchnięciu się o gałąź, noszenie jej teraz stało się uciążliwe. Przystanęłam na zaledwie chwilę chowając się za drzewem, łapiąc oddech i rozdzierając miękki materiał aż do kolan. Wyrzuciłam skrawki mojej sukni tak jak pantofelki których nie miałam już na nogach i zagrzebałam je w liściach, próbując zatrzeć chodź trochę ślad po mojej obecności w tym miejscu. Po zrobieniu tego, znów pędem ruszyłam przed siebie zdając sobie sprawę że są coraz bliżej mnie. Każdy szmer, stukot i inny jakikolwiek dźwięk wydawał mi się oznaką zgubienia. Bałam się coraz bardziej straszliwej kary jaką poniosę... Za coś czego nawet nie zrobiłam.
Stanęłam jak wryta gdy nagle zamiast drzew ujrzałam
przepaść która się ciągła i ciągła z tego miejsca, gdzie ja byłam aż na sam
dół, gdzie znajdowała się woda. Spoglądałam tam przerażona zastanawiając się
czy zawrócić. Moje rozmyślenia trwały chyba za długo, byłam jak w transie a
dźwięk wodospadu zagłuszał wszystko dookoła. Usłyszałam wrzask który zmusił
mnie abym się odwróciła,. Przede mną znajdowała się mała grupka rycerzy jednak
nadto wystarczająca aby schwytać bezbronną dziewczynę.
- Trzeba przyznać że nie jesteś taka głupia jak myśleliśmy,
daleko udało ci się zbiec - rzekł jeden z nich szczerząc się zwycięsko. Wasze
niedoczekanie dranie - pomyślałam próbując opanować narastającą we mnie panikę.
Nie odezwałam się ani słowem więc zaczął mówić dalej, nie słuchałam go. Miałam
dwa wyjścia a w sumie to jedno, rzucić się do wody. Po moich policzkach
spłynęły słone łzy końca, co nie omieszkał skomentować kolejny z mężczyzn.
Zamknęłam oczy powtarzając sobie "spokojnie, dasz radę, uda ci się i
udowodnisz im swoją niewinność, kiedyś.." Zamknęłam oczy i zaczęłam cofać
się do tyłu.
- To koniec, poddaj się!
Odłączyłam się z tego świata, odwróciłam się do nich tyłem,
wzięłam głęboki oddech i ostatni raz zerknęłam w dół. Wymazałam wszystkie myśli
w mojej głowie próbując myśleć tylko o tym że mi się uda i jakimś cudem
przeżyję. Oni nie będą już tego wiedzieć, zniknę raz na zawsze. Margaret
zakończy swoje życie... Skoczyłam a mężczyźni wydali pomruki zdumienia. Dla
nich byłam tylko morderczynią uciekającą od stracenia... Nic już nie znaczę.
Witam.
OdpowiedzUsuńW prologu jest trochę błędów językowych i stylistycznych , ale poza tym jest w porządku. Bardzo ciekawa zapowiedź, zachęca do czekania na pierwszy rozdział.
Witaj ^ ^ bardzo ci dziękuję za przeczytanie, obiecuję poprawić prolog w najbliższym wolnym czasie. Zapraszam również do przeczytania innych opowiadań (prosiłabym o podpisanie się jeśli dodasz kolejny komentarz : )
Usuńno to czekamy na rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńyumi
Pojawiły się drobne błędy, ale kim jestem, żeby ich tutaj wyszukiwać?
OdpowiedzUsuńProlog okazał się bardzo interesujący, no ciekawe, co też wydarzy się dalej. Będę zaglądać i sprawdzać, czy pojawił się pierwszy rozdział ;))
Zapraszam do siebie: http://morestories-wiecejhistorii.blogspot.com/ ;)
Wspaniały klimat!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak miło do tego wrócić :3
OdpowiedzUsuńFajnie sie zaczeło :D Tajemniczo i chce sie czytac co dalej
OdpowiedzUsuń