Wrażliwy Demon: I
/Michael/
Szliśmy drogą już jakieś dziesięć minut, zupełna pustka a wciągu tego czasu zaledwie dwa samochody przejechały obok nas. To jakieś fajne zadupie skoro tak, wszędzie zieleń, drzewa, kwiaty itp... a zero śladu ludzkości, no dobra przesadzam, widzieliśmy kilka ładnych domów ale na ich podwórkach nie było żadnej kobiety. mężczyzny albo chociaż dziecka. Tak jakby wszyscy się pochowali w domach przed zagładą, czyżby nadchodziła ona dla mnie?
Po kolejnych minutach znaleźliśmy w końcu nieduży sklep a obok bar z małym parkingiem.
- Naaaareeeszcie~! - odetchnąłem z ulgą podbiegając do drzwi sklepu.
- Kupujemy i wychodzimy - oznajmił lodowato Raphael i dodając cichutko - Mógłbym użyć magi...
- Nie ma mowy! - Spojrzałem na niego coraz bardziej się irytując - Skoro tu jesteśmy musimy się dostosować chodź trochę, przy okazji zamierzam wykorzystać ten czas szczęśliwie póki jeszcze żyję - ostatnie słowa niemal warknąłem wypowiadając je.
Nie zdążył odpowiedzieć ponieważ ja chodziłem po sklepie tu i tam przyglądając się z zachwytem i biorąc to na co miałem ochotę. Nabrałem dosyć sporo zapominając koszyka który stał przy wejściu co pożałowałem. Oczywiście musiał mi o tym przypomnieć zatrzymując mnie i wszystko co wziąłem wsadzając do środka, posłał mi nawet złośliwy uśmiech - ucieszyłem się... nareszcie jakaś reakcja z jego strony, poczułem ulgę.
Jeszcze kilka rzeczy wziął brunet po czym ruszyliśmy w stronę kasy. Stała przy niej dosyć młoda dziewczyna, na moje oko miała jakieś osiemnaście albo dziewiętnaście lat, całkiem ładna jednak nie w moim typie. Na nasz widok rozwarła szeroko oczy a jej policzki przybrały lekki róż, jąkając się powiedziała cenę jaką mamy zapłacić a Raphael podał jej wyznaczoną ilość banknotów. Wyszliśmy i z powrotem udaliśmy się w kierunek starego dworu w ręce trzymając siatki z zakupami. Demony zdecydowanie nie wiedzą co to "ludzkie jedzenie" i jakie jest dobre, w Crasvenie czasami prosiłem o przemycenie kilku rzeczy. Dotarliśmy do domu z lekkim ociąganiem się, wszystko co kupiliśmy wsadziliśmy do lodówki by się nie zepsuło, robiło się późno.
- Przygotuję coś z tego co kupiliśmy - odparł brunet po kilku minutowej ciszy.
- Dzięki, idę do tej wielkiej biblioteki, może znajdę tam coś ciekawego - uśmiechnąłem się promieniście i wyszedłem z kuchni wchodząc do jasnego już teraz korytarza. Ten dom jest naprawdę idealny! Po chwili znalazłem się już w środku a mnie otaczały regały z książkami, chodziłem jakiś czas między różnymi półkami co jakiś czas wyciągając jedną z nich i przeglądając. Wreszcie znalazłem coś interesującego, sam tytuł książki przyciągał a z tyłu opis sprawiał że nie mogłem się już doczekać by zacząć ją czytać. Zafascynowany książką zupełnie odpłynąłem i nie stawiłem się na wołanie demona, sam przyszedł i wyciągnął mnie z owych marzeń w których się przed chwilą znajdowałem. Szarpnął mnie delikatnie za łokieć odwracając w swoją stronę a książka z głośnym stuknięciem upadła na podłogę.
- Do jasnej anielki Michael! wołam cię i wołam a ty nie przychodzisz - patrzył na mnie z przerażeniem lecz po chwili odetchnął - Przestraszyłem się..
- P.. przepraszam, znalazłem ciekawą książkę i jakoś tak odpłynąłem - zaśmiałem się cicho - To się więcej nie powtórzy - dodałem całkowicie poważnie.
- Dobra, chodź już bo wystygnie.
Usiadłem przy wielkim stole i po chwili zacząłem pałaszować jedzenie zrobione przez mojego przyjaciela, kilka razy zerknąłem na niego ale najwyraźniej z wielką niechęcią zmuszał się do zjedzenia. Dla niego nie wyglądało to najwyraźniej zbyt apetycznie a dla mnie wręcz przeciwnie, Raphael gotuje lepiej niż służba w Crasvenie.
- Co zrobimy z krwią? - odparowałem nagle co go najwyraźniej zaskoczyło. Taki pół demon jak ja nie musiał tego robić, zyskiwał energię pożywiając się takim posiłkiem zaś Raphael jako w pełni demon - krwią.
- Dam sobie jakoś radę, mogę użyć magii by zaczarować kogoś... na przykład - powiedział niepewnie.
- Hm.. dobrze ale tak by nikomu nie stała się krzywda, znasz jakiegoś demona który nie obawia się że go zabiją i byłby gotów mieszkać na ziemi? - spytałem z nadzieją że jednak jest ktoś taki i będzie skłonny pracować dla mnie.
- Nie wiem, być może, jedz i idź spać. Załatwię wszystko w tym czasie.
- Mhm - mruknąłem kończąc jeść i odchodząc od stołu.
Wszedłem na górę po schodach i idąc korytarzem skręciłem w lewo gdzie znajdował się mój pokój. Po krótkiej chwili znalazłem się w środku i zacząłem ściągać z siebie ubrania. Z tego co przedtem przywołałem za pomocą magii wybrałem białą koszulę z guzikami sięgającą mi prawie do kolan, trochę za długie ale wygodne. Położyłem się na łóżku wiercąc się w tą i z powrotem szukając odpowiedniej pozycji do zaśnięcia, trwało to kilka minut jednak w końcu zasnąłem.
Obudził mnie głośny trzask, przestraszony spojrzałem na zegarek, wskazywał on pierwszą trzydzieści dwa. Zerwałem się szybko i wybiegłem z pokoju, zza drzwi również wyglądał zdziwiony Raphael.
- Wróć do pokoju, - nakazał na co ja się zbulwersowałem - Jeśli to nie demon to go tu przyprowadzę, zrobisz z tym co będziesz chciał - zapewnił więc się wycofałem. Usiadłem na łóżku czekając aż brunet znów się pojawi, nie mogli mnie przecież aż tak szybko znaleźć!
/Claire/
Cholera... zrobiłam za dużo hałasu, ale w tym domu nikogo nie ma no nie? Jejciu o czym ja teraz myślę, przyszłam tu nie z powodu tego by dowiedzieć się czy jednak tu straszy jak mówią. Gdzie ja jestem tak właściwie co? wygląda jak... składzik O.o czyżby mi się coś pomyliło? miałam trafić do kuchni, tam wystarczyło by iść w prawą stronę przez korytarz i skręcić w lewo gdzie znajduje się biblioteka. Przez to że jest ciemno poszłam w złą stronę. Westchnęłam i wykrzywiłam twarz w grymasie, wskoczyłam przez okno do środka. Teraz żałuję że nie ćwiczyłam na w-f, nienawidzę sportu ale w takich sytuacjach się przydaje. Wyszłam z malutkiego pomieszczenia gdzie znajdowały się jeszcze stare rzeczy do czyszczenia, mycia i tak dalej. Jestem gdzieś na tyłach domu, nie aż tak daleko do mojego celu, włączyłam latarkę i ruszyłam korytarzem. Zauważyłam schody prowadzące na drugie piętro więc ominęłam je i poszłam dalej w prawą stronę, zamarłam w jednym miejscu słysząc skrzypnięcie z pewnością gdzieś na schodach. Teraz było zupełnie jak w tym horrorze co oglądałam z Katie kilka dni temu, kobieta odwraca się i widzi przed sobą okropne monstrum nie mające zbyt dobre zamiary wobec niej. Przypominając sobie to, wolałam się nie odwracać, więc w mówiłam sobie że to po prostu stary dom i ledwo się trzyma. Przyśpieszyłam, znajdowałam się już blisko biblioteki z której potrzebna była mojemu zleceniodawcy pewna bardzo ważna dla niego książka. Nagle coś złapało mnie za łokieć i odwróciło w swoją stronę. Pisnęłam przerażona i gdyby nie ta dłoń... "dłoń"? zostałam puszczona co nie powstrzymało osunięcia się na kolana a latarka wypadła mi z ręki. Popatrzyłam w górę jednak mogłam dostrzec tylko ciemną sylwetkę mężczyzny, próbowałam sięgnąć po latarkę która była kilka centymetrów ode mnie, nie udało się. Nieznajoma postać wyprzedziła mnie i nakierowała światłem prostu w moją twarz. Stęknęłam mrużąc oczy.
- Kim jesteś i co tu robisz? - spytał mężczyzna.
- Ja... - otworzyłam usta ale po chwili je zamknęłam zastanawiając się co mam mu odpowiedzieć? po namyśle odparowałam - A ty? nie wyglądasz mi na ducha - przęknęłam głośno ślinę oczekując odpowiedzi.
- Ja pierwszy zapytałem ale nie, nie jestem duchem, co tu robisz? - niemal warknął poirytowany. Odetchnęłam cicho zastanawiając się co mogłabym mu powiedzieć, nic nie przychodziło mi do głowy więc milczałam. Nagle szarpnął mnie w górę za ramię zmuszając bym wstała, ciągnął mnie po schodach tylko "po co"? chyba nie jest jakimś psychopatą i nie zamierza mnie zjeść prawda?
- Co chcesz ze mną zrobić? - jęknęłam - Puść mnie! - spróbowałam się wyrwać. Udało mi się lecz z niezbyt przyjemnym rezultatem, moje ciało zaczęło przechylać się w dół i gdyby nie mężczyzna, byłabym zapewne połamana. Chwycił za kaptur i przyciągnął mnie do siebie.
- Phi, prowadzę cię do mojego pana. To on zadecyduje co z tobą zrobić.
Nadal nie widziałam jego twarzy, dom spowijała ciemność więc mogłam tylko dostrzec że był dość muskularny, jednak to chyba jakiś psychopata. No i ta gadka "Prowadzę cię do mojego pana, to on zadecyduje" w co ja się wpakowałam?!
Stanął przed jakimiś drzwiami, patrząc niżej można zobaczyć że w pokoju paliło się światło. Otworzył drzwi i przyciągnął bliżej niemal wpychając mnie siłą do pokoju, próbowałam się szarpać jednak teraz ( gdy już zobaczyłam jego twarz ) brunet ścisnął mocniej mój nadgarstek.
- A więc to jest intruz? - spytał melodyjnie inny tu obecny, dopiero teraz zauważyłam że przy ścianie naprzeciwko mnie, w fotelu siedzi piękny blond włosy mężczyzna i z tego co widzę o wieku mniej więcej takim co ja.
/Michael/
- Tak paniczu, widziałem ją jak się skradała w korytarzu - syknął ze złością Raphael.
- Puść mnie, to boli! - warknęła czarnowłosa a ja skinąłem głową twierdząco i uświadomiłem sobie przy okazji słowa bruneta, "tak paniczu" to zawsze mnie rozśmieszało.
- Co robisz o tej godzinie w moim domu? - skierowałem pytanie do dziewczyny starając się brzmieć groźnie.
- Jak to.. ten dom stoi pusty od dawna, nie rozumiem o co panu chodzi - zmarszczyła brwi.
- Nie należał do nikogo jeszcze przed wczoraj, teraz jest mój. Kupiłem go a więc domagam się wyjaśnień.
Dziewczyna spojrzała na bruneta po czym na mnie wyraźnie dając mi do zrozumienia że chce rozmawiać bez obecności Raphaela. Zastanowiłem się na krótką chwilę po czym skinąłem głową na co odetchnęła z ulgą, Demon za bardzo ją wystraszył, ale ja nie potrafię tak się zachowywać.
- Chcę z nią porozmawiać na osobności - powiedziałem a mężczyzna pomimo jego widocznego sprzeciwu zrobił co kazałem - Lepiej?
- T-tak... - wyjąkała cicho. Wstałem i podszedłem do niej biorąc jej dłoń w swoją i pochylając się by zaledwie musnąć ją moimi ustami, zaskoczona czarnowłosa cofnęła się w tył.
- Jestem Michael, miło cię poznać panienko - uśmiechnąłem się delikatnie dodając już bardziej obojętnym tonem - Usiądź.
Usiadła nieco niepewnie i spuściła głowę jakby czekając na karę.
- Jak masz na imię? - spytałem próbując wyłapać jej błądzący po pomieszczeniu wzrok.
- Claire.. - odpowiedziała z wahaniem.
- Bardzo ładne imię, ale przejdźmy do rzeczy Claire, co tutaj robisz?
- Przyszłam po coś - odparowała.
- To już wiem, tylko po co? - brnąłem dalej.
- Po książkę... jest mi potrzebna.
- A dowiem się więcej? - skarciłem ją zniecierpliwiony.
- Przepraszam, ja.. w bibliotece znajduje się pewna książka którą muszę zabrać, mój zleceniodawca pragnie ją otrzymać a ja za to dostanę pieniądze - powiedziała jednym tchem i przygarbiła ramiona czekając na moją odpowiedź.
- Dużo potrzebujesz tych pieniędzy?
- TAK, mam teraz ciężką sytuację w domu...
- Przyjdź jutro o hm... Raphael! - krzyknąłem a brunet zjawił się niemal błyskawicznie, ciekawi mnie czy drań podsłuchiwał - O której jutro podasz obiad?
- O piętnastej, przed tym dam ci kilku lekcji.
- Claire też zjawi się na obiedzie, bądź dla niej miły dobrze?
- Tak - wymamrotał pod nosem Raphael.
- Przyjdź jutro o piętnastej, będę na ciebie czekać. Dostaniesz to czego pragniesz.
---
Opublikowane w 2013r. BĘDZIE PISANE OD NOWA. Cierpliwości.
Szliśmy drogą już jakieś dziesięć minut, zupełna pustka a wciągu tego czasu zaledwie dwa samochody przejechały obok nas. To jakieś fajne zadupie skoro tak, wszędzie zieleń, drzewa, kwiaty itp... a zero śladu ludzkości, no dobra przesadzam, widzieliśmy kilka ładnych domów ale na ich podwórkach nie było żadnej kobiety. mężczyzny albo chociaż dziecka. Tak jakby wszyscy się pochowali w domach przed zagładą, czyżby nadchodziła ona dla mnie?
Po kolejnych minutach znaleźliśmy w końcu nieduży sklep a obok bar z małym parkingiem.
- Naaaareeeszcie~! - odetchnąłem z ulgą podbiegając do drzwi sklepu.
- Kupujemy i wychodzimy - oznajmił lodowato Raphael i dodając cichutko - Mógłbym użyć magi...
- Nie ma mowy! - Spojrzałem na niego coraz bardziej się irytując - Skoro tu jesteśmy musimy się dostosować chodź trochę, przy okazji zamierzam wykorzystać ten czas szczęśliwie póki jeszcze żyję - ostatnie słowa niemal warknąłem wypowiadając je.
Nie zdążył odpowiedzieć ponieważ ja chodziłem po sklepie tu i tam przyglądając się z zachwytem i biorąc to na co miałem ochotę. Nabrałem dosyć sporo zapominając koszyka który stał przy wejściu co pożałowałem. Oczywiście musiał mi o tym przypomnieć zatrzymując mnie i wszystko co wziąłem wsadzając do środka, posłał mi nawet złośliwy uśmiech - ucieszyłem się... nareszcie jakaś reakcja z jego strony, poczułem ulgę.
Jeszcze kilka rzeczy wziął brunet po czym ruszyliśmy w stronę kasy. Stała przy niej dosyć młoda dziewczyna, na moje oko miała jakieś osiemnaście albo dziewiętnaście lat, całkiem ładna jednak nie w moim typie. Na nasz widok rozwarła szeroko oczy a jej policzki przybrały lekki róż, jąkając się powiedziała cenę jaką mamy zapłacić a Raphael podał jej wyznaczoną ilość banknotów. Wyszliśmy i z powrotem udaliśmy się w kierunek starego dworu w ręce trzymając siatki z zakupami. Demony zdecydowanie nie wiedzą co to "ludzkie jedzenie" i jakie jest dobre, w Crasvenie czasami prosiłem o przemycenie kilku rzeczy. Dotarliśmy do domu z lekkim ociąganiem się, wszystko co kupiliśmy wsadziliśmy do lodówki by się nie zepsuło, robiło się późno.
- Przygotuję coś z tego co kupiliśmy - odparł brunet po kilku minutowej ciszy.
- Dzięki, idę do tej wielkiej biblioteki, może znajdę tam coś ciekawego - uśmiechnąłem się promieniście i wyszedłem z kuchni wchodząc do jasnego już teraz korytarza. Ten dom jest naprawdę idealny! Po chwili znalazłem się już w środku a mnie otaczały regały z książkami, chodziłem jakiś czas między różnymi półkami co jakiś czas wyciągając jedną z nich i przeglądając. Wreszcie znalazłem coś interesującego, sam tytuł książki przyciągał a z tyłu opis sprawiał że nie mogłem się już doczekać by zacząć ją czytać. Zafascynowany książką zupełnie odpłynąłem i nie stawiłem się na wołanie demona, sam przyszedł i wyciągnął mnie z owych marzeń w których się przed chwilą znajdowałem. Szarpnął mnie delikatnie za łokieć odwracając w swoją stronę a książka z głośnym stuknięciem upadła na podłogę.
- Do jasnej anielki Michael! wołam cię i wołam a ty nie przychodzisz - patrzył na mnie z przerażeniem lecz po chwili odetchnął - Przestraszyłem się..
- P.. przepraszam, znalazłem ciekawą książkę i jakoś tak odpłynąłem - zaśmiałem się cicho - To się więcej nie powtórzy - dodałem całkowicie poważnie.
- Dobra, chodź już bo wystygnie.
Usiadłem przy wielkim stole i po chwili zacząłem pałaszować jedzenie zrobione przez mojego przyjaciela, kilka razy zerknąłem na niego ale najwyraźniej z wielką niechęcią zmuszał się do zjedzenia. Dla niego nie wyglądało to najwyraźniej zbyt apetycznie a dla mnie wręcz przeciwnie, Raphael gotuje lepiej niż służba w Crasvenie.
- Co zrobimy z krwią? - odparowałem nagle co go najwyraźniej zaskoczyło. Taki pół demon jak ja nie musiał tego robić, zyskiwał energię pożywiając się takim posiłkiem zaś Raphael jako w pełni demon - krwią.
- Dam sobie jakoś radę, mogę użyć magii by zaczarować kogoś... na przykład - powiedział niepewnie.
- Hm.. dobrze ale tak by nikomu nie stała się krzywda, znasz jakiegoś demona który nie obawia się że go zabiją i byłby gotów mieszkać na ziemi? - spytałem z nadzieją że jednak jest ktoś taki i będzie skłonny pracować dla mnie.
- Nie wiem, być może, jedz i idź spać. Załatwię wszystko w tym czasie.
- Mhm - mruknąłem kończąc jeść i odchodząc od stołu.
Wszedłem na górę po schodach i idąc korytarzem skręciłem w lewo gdzie znajdował się mój pokój. Po krótkiej chwili znalazłem się w środku i zacząłem ściągać z siebie ubrania. Z tego co przedtem przywołałem za pomocą magii wybrałem białą koszulę z guzikami sięgającą mi prawie do kolan, trochę za długie ale wygodne. Położyłem się na łóżku wiercąc się w tą i z powrotem szukając odpowiedniej pozycji do zaśnięcia, trwało to kilka minut jednak w końcu zasnąłem.
Obudził mnie głośny trzask, przestraszony spojrzałem na zegarek, wskazywał on pierwszą trzydzieści dwa. Zerwałem się szybko i wybiegłem z pokoju, zza drzwi również wyglądał zdziwiony Raphael.
- Wróć do pokoju, - nakazał na co ja się zbulwersowałem - Jeśli to nie demon to go tu przyprowadzę, zrobisz z tym co będziesz chciał - zapewnił więc się wycofałem. Usiadłem na łóżku czekając aż brunet znów się pojawi, nie mogli mnie przecież aż tak szybko znaleźć!
/Claire/
Cholera... zrobiłam za dużo hałasu, ale w tym domu nikogo nie ma no nie? Jejciu o czym ja teraz myślę, przyszłam tu nie z powodu tego by dowiedzieć się czy jednak tu straszy jak mówią. Gdzie ja jestem tak właściwie co? wygląda jak... składzik O.o czyżby mi się coś pomyliło? miałam trafić do kuchni, tam wystarczyło by iść w prawą stronę przez korytarz i skręcić w lewo gdzie znajduje się biblioteka. Przez to że jest ciemno poszłam w złą stronę. Westchnęłam i wykrzywiłam twarz w grymasie, wskoczyłam przez okno do środka. Teraz żałuję że nie ćwiczyłam na w-f, nienawidzę sportu ale w takich sytuacjach się przydaje. Wyszłam z malutkiego pomieszczenia gdzie znajdowały się jeszcze stare rzeczy do czyszczenia, mycia i tak dalej. Jestem gdzieś na tyłach domu, nie aż tak daleko do mojego celu, włączyłam latarkę i ruszyłam korytarzem. Zauważyłam schody prowadzące na drugie piętro więc ominęłam je i poszłam dalej w prawą stronę, zamarłam w jednym miejscu słysząc skrzypnięcie z pewnością gdzieś na schodach. Teraz było zupełnie jak w tym horrorze co oglądałam z Katie kilka dni temu, kobieta odwraca się i widzi przed sobą okropne monstrum nie mające zbyt dobre zamiary wobec niej. Przypominając sobie to, wolałam się nie odwracać, więc w mówiłam sobie że to po prostu stary dom i ledwo się trzyma. Przyśpieszyłam, znajdowałam się już blisko biblioteki z której potrzebna była mojemu zleceniodawcy pewna bardzo ważna dla niego książka. Nagle coś złapało mnie za łokieć i odwróciło w swoją stronę. Pisnęłam przerażona i gdyby nie ta dłoń... "dłoń"? zostałam puszczona co nie powstrzymało osunięcia się na kolana a latarka wypadła mi z ręki. Popatrzyłam w górę jednak mogłam dostrzec tylko ciemną sylwetkę mężczyzny, próbowałam sięgnąć po latarkę która była kilka centymetrów ode mnie, nie udało się. Nieznajoma postać wyprzedziła mnie i nakierowała światłem prostu w moją twarz. Stęknęłam mrużąc oczy.
- Kim jesteś i co tu robisz? - spytał mężczyzna.
- Ja... - otworzyłam usta ale po chwili je zamknęłam zastanawiając się co mam mu odpowiedzieć? po namyśle odparowałam - A ty? nie wyglądasz mi na ducha - przęknęłam głośno ślinę oczekując odpowiedzi.
- Ja pierwszy zapytałem ale nie, nie jestem duchem, co tu robisz? - niemal warknął poirytowany. Odetchnęłam cicho zastanawiając się co mogłabym mu powiedzieć, nic nie przychodziło mi do głowy więc milczałam. Nagle szarpnął mnie w górę za ramię zmuszając bym wstała, ciągnął mnie po schodach tylko "po co"? chyba nie jest jakimś psychopatą i nie zamierza mnie zjeść prawda?
- Co chcesz ze mną zrobić? - jęknęłam - Puść mnie! - spróbowałam się wyrwać. Udało mi się lecz z niezbyt przyjemnym rezultatem, moje ciało zaczęło przechylać się w dół i gdyby nie mężczyzna, byłabym zapewne połamana. Chwycił za kaptur i przyciągnął mnie do siebie.
- Phi, prowadzę cię do mojego pana. To on zadecyduje co z tobą zrobić.
Nadal nie widziałam jego twarzy, dom spowijała ciemność więc mogłam tylko dostrzec że był dość muskularny, jednak to chyba jakiś psychopata. No i ta gadka "Prowadzę cię do mojego pana, to on zadecyduje" w co ja się wpakowałam?!
Stanął przed jakimiś drzwiami, patrząc niżej można zobaczyć że w pokoju paliło się światło. Otworzył drzwi i przyciągnął bliżej niemal wpychając mnie siłą do pokoju, próbowałam się szarpać jednak teraz ( gdy już zobaczyłam jego twarz ) brunet ścisnął mocniej mój nadgarstek.
- A więc to jest intruz? - spytał melodyjnie inny tu obecny, dopiero teraz zauważyłam że przy ścianie naprzeciwko mnie, w fotelu siedzi piękny blond włosy mężczyzna i z tego co widzę o wieku mniej więcej takim co ja.
/Michael/
- Tak paniczu, widziałem ją jak się skradała w korytarzu - syknął ze złością Raphael.
- Puść mnie, to boli! - warknęła czarnowłosa a ja skinąłem głową twierdząco i uświadomiłem sobie przy okazji słowa bruneta, "tak paniczu" to zawsze mnie rozśmieszało.
- Co robisz o tej godzinie w moim domu? - skierowałem pytanie do dziewczyny starając się brzmieć groźnie.
- Jak to.. ten dom stoi pusty od dawna, nie rozumiem o co panu chodzi - zmarszczyła brwi.
- Nie należał do nikogo jeszcze przed wczoraj, teraz jest mój. Kupiłem go a więc domagam się wyjaśnień.
Dziewczyna spojrzała na bruneta po czym na mnie wyraźnie dając mi do zrozumienia że chce rozmawiać bez obecności Raphaela. Zastanowiłem się na krótką chwilę po czym skinąłem głową na co odetchnęła z ulgą, Demon za bardzo ją wystraszył, ale ja nie potrafię tak się zachowywać.
- Chcę z nią porozmawiać na osobności - powiedziałem a mężczyzna pomimo jego widocznego sprzeciwu zrobił co kazałem - Lepiej?
- T-tak... - wyjąkała cicho. Wstałem i podszedłem do niej biorąc jej dłoń w swoją i pochylając się by zaledwie musnąć ją moimi ustami, zaskoczona czarnowłosa cofnęła się w tył.
- Jestem Michael, miło cię poznać panienko - uśmiechnąłem się delikatnie dodając już bardziej obojętnym tonem - Usiądź.
Usiadła nieco niepewnie i spuściła głowę jakby czekając na karę.
- Jak masz na imię? - spytałem próbując wyłapać jej błądzący po pomieszczeniu wzrok.
- Claire.. - odpowiedziała z wahaniem.
- Bardzo ładne imię, ale przejdźmy do rzeczy Claire, co tutaj robisz?
- Przyszłam po coś - odparowała.
- To już wiem, tylko po co? - brnąłem dalej.
- Po książkę... jest mi potrzebna.
- A dowiem się więcej? - skarciłem ją zniecierpliwiony.
- Przepraszam, ja.. w bibliotece znajduje się pewna książka którą muszę zabrać, mój zleceniodawca pragnie ją otrzymać a ja za to dostanę pieniądze - powiedziała jednym tchem i przygarbiła ramiona czekając na moją odpowiedź.
- Dużo potrzebujesz tych pieniędzy?
- TAK, mam teraz ciężką sytuację w domu...
- Przyjdź jutro o hm... Raphael! - krzyknąłem a brunet zjawił się niemal błyskawicznie, ciekawi mnie czy drań podsłuchiwał - O której jutro podasz obiad?
- O piętnastej, przed tym dam ci kilku lekcji.
- Claire też zjawi się na obiedzie, bądź dla niej miły dobrze?
- Tak - wymamrotał pod nosem Raphael.
- Przyjdź jutro o piętnastej, będę na ciebie czekać. Dostaniesz to czego pragniesz.
---
Opublikowane w 2013r. BĘDZIE PISANE OD NOWA. Cierpliwości.
Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem i jakoś tak zaczęłam czytać i nawet niezłe. Widzę , że masz fajny pomysł , który naprawdę można dobrze rozwinąć. Ostatnia notka była jak widzę jakiś czas temu, ale mam nadzieję , że nadal to opowiadanie kontynuujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miło mi to słyszeć, takie słowa naprawdę zachęcają do dalszego pisania ^ ^ Ostatnio brak mi chęci do tego, z powodu złego stanu zdrowia mam zły humor i dalsze pisanie wydaje mi się wtedy niezbyt dobrym pomysłem. Dziękuję za komentarz, wkrótce pojawią się kolejne rozdziały i nie tylko tego opowiadania.
UsuńFaktycznie , pisanie w takim stanie to kiepski pomysł.
UsuńMam nadzieję , że szybko Ci się polepszy. Czekam w takim razie na kolejne rozdziały.